Wizyta w laboratorium
Ostatnia dekada upłynęła pod znakiem gigantycznego sukcesu powieści kryminalnej. Okazało się, że historie o zbrodniach, czy to importowane, czy to rodzime, są najbardziej pożądanym, a może i najbardziej wiarygodnym – naturalnie z punktu widzenia czytelnika – rodzajem narracji o społecznej rzeczywistości późnego kapitalizmu. W każdej modzie tkwi jednak zalążek antymody. Kryminały, nawet jeśli znakomite, budzą apetyt na antykryminał. Nie jest jasne, czym mógłby być antykryminał, ale przyjmijmy taką oto roboczą definicję: to powieść, w której, mimo fabularnych analogii z kryminałem, znaki zapytania są postawione w innych miejscach, przez co odbiorca musi się nagle skonfrontować z własnymi oczekiwaniami. Księżyc myśliwych Julity Bielak i Katarzyny Krenz z grubsza spełnia te warunki. Po pierwsze jednak jest to – uwaga – powieść o pisaniu powieści o pisaniu powieści. Metametafikcja. Postmodernizm przebył długą drogę z intelektualnych salonów Paryża i Nowego Jorku, by trafić do tej książki, ale nie umniejsza to jej pomysłowości. Autorki, jeśli wierzyć wydawcy, tworzyły Księżyc myśliwych korespondencyjnie, wymieniając się pomysłami i fragmentami tekstu. Znajduje to odbicie w strukturze powieści, w której rozdziały narracyjne mieszają się z epistolarnymi. Tyle że owa warstwa epistolarna także jest częścią fikcyjnej – a przynajmniej upozowanej na fikcyjną – kreacji. Skomplikowane? Co ciekawe, właściwie wcale nie. Ale idźmy po kolei. Lądujemy na wyspie Sylt, niegdyś ubogim skrawku piasku zamieszkanym przez fryzyjskich rybaków, obecnie eleganckim niemieckim kurorcie. Mglistym, wilgotnym, osobliwie ciepłym jak na swoje położenie geograficzne. Poza sezonem, bez dziesiątek tysięcy zamożnych urlopowiczów z kontyntentu, Sylt trwa leniwie w rytmie przypływów i odpływów, podwiewany zachodnimi wiatrami. Tę leniwą, północną sielankę zakłóca odnalezienie w miasteczku Westerland ciężko pobitego młodego mężczyzny. W jakim tajemniczym celu przybył na wyspę? Z kim miał się tu spotkać? I kto pragnął usunąć go z tego świata? Kryminały lubią opowiadać o małych społecznościach – tu jest podobnie. Wszystkie fabularne ślady prowadzą do skromnej kawiarni, w której spotykają się główni protagoniści Księżyca myśliwych. Wielu z nich to uciekinierzy ze swoich poprzednich wcieleń: francuski matematyk, szwedzki marynarz, Angielka w dość przypadkowej ciąży. Kawiarnia staje się alegorią całej wyspy, miejsca, gdzie można szukać azylu, bezpiecznego schronienia przed wrogim światem, ale też przed samym sobą z przeszłości. Za młodzieńcem, chwilowo cierpiącym na pourazową amnezję, zaczynają napływać kolejni przybysze: jego zaniepokojona dziewczyna z Lubeki, arogancki dziennikarz śledczy węszący grubszy temat, działaczka ekologicznej organizacji pozarządowej. Przynoszą ze sobą kolejne pytanie: Co łączy pobicie z głośną rok wcześniej sprawą zaginięcia naukowca badającego przybrzeżne szelfy? Historia jak historia – sama w sobie jest dość standardowa. Ciekawsze rzeczy dzieją się na styku tej opowieści z epistolarnym komentarzem. Tak czytany,Księżyc myśliwych zaczyna przypominać coś na kształt laboratorium literatury popularnej. Z listów przebijają poważne ambicje artystyczne: chęć nadania tekstowi egzystencjalnej głębi, umieszczenia jej w kulturowym kontekście współczesnej humanistyki i sztuki. Quasi-autorki (pamiętajmy, że to środkowa warstwa narracji, tylko z jednym meta-) fascynują się twórczością Ingmara Bergmana, próbują więc zaszczepić pisanej przez siebie powieści jego fatalizm i melancholię. Tyle że – z drugiej strony – kryminał, jeśli ma zaspokoić oczekiwania wydawców i odbiorców, wymusza rozwiązania silnie konwencjonalne. I to jest w istocie główny konflikt napędzający tę osobliwą książkę – konflikt umieszczony poza samą fabułą. Pisanie powieści można sprowadzić do sekwencji wyborów w kwestiach motywacji bohaterów czy rozwoju akcji: Księżyc myśliwych ma potężną ideową nadbudowę, ale pozostaje ona bez szczególnego związku z bazą – treścią samej historii o Sylt, która grzecznie mieści się w granicach wyznaczanych przez modne podgatunki prozy kryminalnej (inspirowane raczej przez Camillę Läckberg niż przez Bergmana czy Tarkowskiego). A czytelnik? Czytelnik odnajduje się w stanie miłej dezorientacji. – Piotr Kofta http://instytutksiazki.com/ksiazka-tygodnia,aktualnosci,34141,ksiezyc-mysliwych.html
0 Comments
by Ania Szczurek Nikogo nie muszę przekonywać, że Wydawnictwo Znak to jedno z moich ulubionych. Ich książki przeważają na mojej półce, mając rywala jedynie w dwu innych oficynach. Wydawane przez nich publikacje kupuję od lat, z rzadka doznając zawodu. Nieuniknionym jest zatem zachęcanie Was do zakupów książek z ich oferty. Nie mam na myśli jedynie zbliżających się świąt, wszak ich zasoby są tak wielkie, że nadadzą się właściwie na każdą okazję. W ramach projektu Dream-list books proponuję Wam jedną: Światowy Dzień Walki z Książkofobią. Do tej kategorii wybrałam dziesięć tytułów, które - w mojej opinii - powinny wyleczyć ze strachu przed czytaniem niejednego opornego. Oto co Wam proponuję: Opowieści o niewidzialnym - Eric-Emmanuel Schmitt Drzwi do szczęścia - Richard Paul Evans Oskar i Pani Róża - Eric-Emmanuel Schmitt Księżyc myśliwych - Katarzyna Krenz, Julita Bielak Olivier i zeszyt z marzeniami - Sally Nicholls Nie jetem seryjnym mordercą - Dan Wells Dziennik - Anne Frank Małe cuda - Cheryl Strayed Czarny ogród - Małgorzata Szejnert Cholonek - Janosch Jak widzicie wybrałam pozycje wpisujące się w różne kategorie, by z łatwością można było wybrać coś do każdej grupy wiekowej, reprezentującej odmienne zainteresowania;) Poza leczeniem zlęknionych, mam coś do zaproponowania także tym, którzy już czytają. I to pasjami. Przed Wami kolejne dziesięć tytułów, które musicie znać. Wszystko w ramach kategorii WyZNACZam trendy. 13 bajek z królestwa Lailonii - Leszek Kołakowski [teraz wydana ponownie w obłędnej formie!] Księżyc myśliwych - Katarzyna Krenz, Julita Bielak Szczygieł - Donna Tartt Dźuma w Breslau - Marek Krajewski Szum - Magdalena Tulli Tragedie - Szekspir Traktat o łuskaniu fasoli - Wiesław Myśliwski O pięknie - Zadie Smith Najgorszy człowiek na świecie - Małgorzata Halber Atlas: Doppelganger - Dominika Słowik Jak pewnie zauważyliście, w obu listach powtarza się jeden tytuł: Księżyc myśliwych. Nie jest to przypadkowe: uważam, że jest to książka, nad którą absolutnie każdy powinien się pochylić. Na jej recenzję przyjdzie jeszcze czas, póki co zostawiam Was z informacjami Wydawnictwa na jej temat. Już one powinny rozwiać Wasze ewentualne wątpliwości. Więcej TU: http://shczooreczek.blogspot.com/2015/11/wyznaczam-trendy.html Powieść w klimacie skandynawskim
by Izabela "Renax" Łęcka Przyznam szczerze, że nie zauważyłabym premiery tej książki, gdyby nie Book-me-a-cookie. Książka bierze udział w akcji Dream-list-books, o której pisałam w poście sprzed kilku dni: rekomendującym książki: Książki na Dzień Seniora i Dzień Singla. Chciałam ostatnio przeczytać jakiś kryminał, sensację, słowem coś wciągającego i w miarę lekkiego, więc po tę książkę sięgnęłam z ochotą. Ukazała się ona 5 października tego roku 2015, miesiąc temu w wydawnictwie Znak. Jest to książka dedykowana księżycowi myśliwych, czyli niedawno obserwowanemu zjawisku krwawego księżyca. Spodziewałam się więc lunatyków, zabijających w poświacie księżycowej, ale nie. Jest to coś innego, ale równie ciekawego, a nawet bardziej. Bo książka liczy sobie 500 stron. Książka to dzieło dwóch kobiet. Katarzyna Krenz to doświadczona pisarka, autorka czterech powieści: Księżyc myśliwych, Krolowa pszczół, Lekcja tańca, W ogrodzie Mirandy. To była dziennikarka radiowa i tłumaczka (Updike, A. Oz, J. Bayley czy R. Russo). Jest też poetką i malarką. Julita Bielak to debiutantka. Jest to ich wspólne dzieło. Akcja rozgrywa się na wyspie Sylt, wyspie w Niemczech na Morzu Północnym. Oto zdjęcie z tej wyspy, wygrzebane w sieci. Oddaje klimat książki: bezkresną przestrzenią i tą samotnością chatki. Zdjęcie z tej wyspy: http://en.sylt.de/typo3temp/pics/orte-list-bz_c1a127438f.jpg Mamy grupę bohaterów, kilka osób, w których życie wkrada się zamęt. Nastrój tej wyspy w książce przypominał mi mój ulubiony serial z dawnych lat 'Przystanek Alaska'. I tu, i tu mamy bohaterów w różnym wieku, z różnym bagażem życiowym, którzy swoje w życiu przeszli i na wyspie, wśród dzikiej natury próbują ułożyć sobie życie na nowo, spokojniej, troszkę bezwładnie. Jest słomiana wdowa, jest przetrącony przez życie malarz matematyk, niewidomy barman, trzydziestolatka w ciąży, porzucona przez kochanka, samotny emerytowany księgowy, i matka z milczącym synem. Bohaterem jest też morze i natura: deszcz, wiatry i dzika przyroda. Jest ona wybawieniem i pułapką. Nagle pojawia się zmiana. Katalizator. Ktoś zaginął, ktoś został pobity, pojawia się tajemniczy paparazzi o czarze włoskiego uwodziciela, pojawia się studentka szukająca chłopaka, i chłopak, szukający nie wiadomo czego. Coś się rozwiązuje, a coś innego komplikuje. Pojawią się tez neonaziści i zbrodniarz wojenny oraz piractwo przemysłowe. Wszystko, cała akcja wciąga swoim urokiem niespieszności, takiego klimatu skandynawskiego, z trylogii Millenium, i z filmów Bergmana. Wydaje się, że autorkom udało się wydobyć istotę uroku tamtych dzieł. Może bardziej kryminałów niż filmów. Widzimy bohaterów poddanych przyrodzie, na tyle w grupie, żeby czytelnik musiał zastanawiać się nad wzajemnymi relacja,i, i na tyle samotnymi, żeby każdy z nich musiał sam rozprawić się ze swoim życiem. Mnie dodatkowo zauroczyły listy do J. pojawiające się pod koniec każdego rozdziału. Są one inne niż treść fabuły, ale o niej mówią, ją komentują i analizują. Daje to wrażenie postmodernizmu, czyli prądu w literaturze, akcentującego podwójną fikcyjność literatury. Powieść ma pokazywać sobą, swoją strukturą, że jest powieścią, tworem umysłu pisarza. Mieliśmy więc 'Beniowskiego' (jeszcze nie postmodernizm, ale dygresji tam było sporo), mieliśmy 'Kochanicę Francuza' i 'Imię róży'. Tutaj też inicjały piszących sobie listy mylą, po treści mamy wrażenie, że to komentarze pisarskie. Wprowadzają one klimat filozoficzny, mówią na temat geografii i topologii, o postaciach z książki i o filmach Bergmana. O ile na początku widać, ze piszące do siebie listy są zewnętrzne wobec akcji, niezaangażowane, to stopniowo postacie je pochłaniają. Wciągają. I już nie wiemy, czy akcja pochłania autorki tych listów, czy to listy angażują akcję. Świetnie skonstruowane niedopowiedzenie, i wiele filozofii. A listy, piękne, takie starodawne. Powiem jeszcze, że w końcu czytelnik dowiaduje się, kto te listy pisał. I będzie to zaskoczenie. Książka jest troszkę zaskakująca poprzez te listy, ale i poprzez samą fabułę. Jest ciekawa, ale nieprzewidywalna. Jest to książka ciekawa, bo wciągnięcie się w akcję nie opiera się na krwawych scenach, ale na polubieniu bohaterów, takiej magii miejsca. Coś jak 'Przystanek Alaska'. Tak, polecam tę książkę. Będziecie zdziwieni, ale i 'wciągnięci przez książkę'. Jest to wspaniała propozycja na długie jesienne wieczory. 7 gwiazdek http://literackie-zamieszanie.blogspot.com/2015/11/katarzyna-krenz-julita-bielak-ksiezyc.html http://sztukater.pl/ksiazki/item/16761-ksiezyc-mysliwych.html
by Uleczkaa38 Dwie kobiety, dwie pisarki, dwa różne spojrzenia na literaturę i otaczający je świat.. - jedna niesamowita, magiczna powieść! Tak zapewne mogłoby by brzmieć hasło reklamowe książki "Księżyc myśliwych", autorstwa Katarzyny Krenz i Julity Bielak. Książki, którą napisały dwie nieznające się wcześniej autorki, zaś efektem tej pracy stało się dzieło monumentalne, niepowtarzalne, lawirujące pomiędzy tym co ludzkie, a tym co nienazwane, niepojęte, ponad wymiarowe.. Poznajmy zatem bliżej tę wyjątkową powieść, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. "Księżyc myśliwych" to wielowątkowa, wielowymiarowa i niezwykle barwna opowieść o małej wyspie na Morzu Północnym o nazwie Sylt, i jej wyjątkowych mieszkańcach. Jesień, czas zimnych sztormów, pochmurnego nieba, złowieszczo i zarazem pięknie świecącego księżyca na nocnym niebie. W tych oto okolicznościach na wyspie zostaje odnaleziony młody mężczyzna z wypaloną swastyką na ciele, który cierpi na amnezję i nie wiem kim jest. W tym samym czasie na pojawiają się na wyspie tajemniczy reporter i młoda kobieta, poszukująca swoich bliskich. Thomas, Eva, Sophie, Cyryl, Kurt.. to bohaterowie tej historii, którym to przyjdzie zmierzyć się z bolesną przeszłością, zbrodnią i zaskakującą prawdą. Powieść Katarzyny Krenz i Julity Bielak to literatura wyższych lotów, w której fabuła, akcja i emocje ustępują pola metafizyce. To książka o wielu twarzach, licznych odwołaniach do literatury, kina, sztuki oraz poezji.. Lektura tej książki to niezwykła wyprawa na mroczną, tajemniczą i zimną wyspę gdzieś na środku morza, na powierzchni której to nic nie jest pewne, znane, zwyczajne i takie, jakim być powinno. Natura, siła żywiołu i nieubłagane tryby losu żądzą tym skromny kawałkiem świata, zaś mieszkający tam ludzie stają się tylko drobnymi marionetkami w rękach nienazwanej mocy.. To książka, jakiej dotąd w polskiej literaturze nigdy nie było i chyba długo też nie będzie.. Niepokojąca i zarazem tak bardzo piękna. Pod względem gatunkowym mamy tu do czynienia z czymś absolutnie nowym, nienazywalnym, wymykającym się wszelkim regułom. Powieść historyczna, historia obyczajowa, magiczna baśń i mroczna opowieść o świecie.. Znajdziemy tutaj każdy z tych gatunków, które łącza się w jedną, litą skomplikowaną całość. Skąpa w dialogi, postacie, poboczne wątki, bogata zaś w emocje. Emocje nie wynikające z działania ludzi, lecz z najzwyklejszego istnienia, bycia, życia na tej wyspie. Czerń morza, złowieszczy szum fal, zapach morskiej bryzy i poświata księżycowego światła znaczą tutaj i mówią o wiele więcej, aniżeli słowa, czyny, decyzje.. I owszem, jest pewna zbrodnia, kryminalna zagadka, tajemnica do poznania i ludzkie namiętności.., ale wszystko to stanowi jakby tylko tło dla opowieści o wyspie. Z pewnością lektura tej książki nie należy do najłatwiejszych, najprostszych, najszybszych. Początek stanowi swego rodzaju wprowadzenie, balansujące na tym co teraz, i na tym co wydarzyło się dawniej. Nie koniecznie możemy liczyć tutaj na pomoc autorek, które jakby zostawiają nam samym odnalezienie się w tym świecie i zrozumienie jego praw. Potem jest już zdecydowanie łatwiej, kiedy to poznajemy postacie tego dramatu, ich życiowe drogi, zaś wydarzenia rozgrywające się na Sylcie nabierają tempa.. Choć pojęcie "tempo" w tym przypadku ma także wyjątkowe znaczenie, gdyż w książce tej nic nie pędzi z zawrotną prędkością, bo i po co.. Czas ma tutaj zdecydowanie drugorzędne znaczenie, o czym doskonale przekonujemy się wraz z kolejnymi stronami lektury. I gdy już wydaje się nam że rozumiemy i wiemy dużo, to następuje taki moment, że wszystko to znów traci na swym znaczeniu, a my sami ponownie musimy skupiać się na tym, by zrozumieć tę opowieść i ten świat.. I szczerze mówiąc, to jest po prostu fascynującym i wyjątkowym odczuciem dla czytelnika. Dla mnie jest to kwintesencja literatury. Wielką wartością tej opowieści jest miejsce, w którym została ona osadzona. Sylt to wyspa istniejąca naprawdę, o której na próżno szukać wzmianek w dziennikach, prasie czy też przewodnikach turystycznych. I właśnie takim miejscem jest wyspa w tej opowieści - zapomnianym przez świat, ludzi, być może i Boga.. Czytając i zarazem poznając po raz pierwszy w życiu to miejsce, czułam się jak na fascynującej wycieczce, które budzi we mnie wielkie emocje - od ekscytacji i ciekawości począwszy, a na strachu skończywszy. To inny świat, inni ludzie, inne życie, którego chyba jednak nie chciałabym być uczestnikiem na co dzień.. Równie ważną i świetnie zarysowaną stronę tej powieści są jej bohaterowie. To ludzie na pozór zwyczajni, tak naprawdę jednak kryjący w sobie zupełnie inną twarz, tę zdecydowanie bardziej mroczną. Nie są oni dobrzy, prawi, bohaterscy, lecz mimo wszytko dają się lubić. Może właśnie za tę swoją zwyczajność.. Kurt, Cyryl. Sophie.. - każdy z nich jest inny, wyjątkowy, niepowtarzalny..., ale jednak jest coś, co ich łączy. To Sylt, który był, jest lub właśnie staje się ich domem.. To twardzi i charakterni "ludzie morza", o których to opowieść jest niezwykłym i fascynującym doznaniem. Książka obu autorek to także niewątpliwy ukłon w stronę klasyki literatury i kina. Klasyki w jak najlepszym wydaniu, odwołującej się do dokonań takich mistrzów jak Ingmar Bergman, Wiesław Myśliwski czy też chociażby David Lynch. Wszyscy oni reprezentowali i wciąż reprezentują nurt opowieści surrealistycznej, w której tajemnica i nadzwyczajność odgrywają najważniejszą rolę. Tak też dzieje się i w przypadku tej książki, w której nic nie jest proste i zwyczajne. Odkrywanie tych smaczków, odniesień i nawiązań jest bardzo przyjemnym doświadczeniem, które pozwala nie tylko cieszyć się wielkością tej lektury, ale także przywoływać w pamięci emocje towarzyszące spotkaniom z tamtymi twórcami i ich dziełami..::) "Księżyc myśliwych" to literacka uczta dla smakoszy słowa, którzy odnajdą tutaj wszystko to, co w literaturze najsmaczniejsze i najważniejsze. Emocje, mądra historię, aura tajemnicy i niedopowiedzenia, piękny język i nieszablonowość, która emanuje z każdej strony, każdego zdania i każdego słowa. Katarzyna Krenz i Julita Bielak stworzyły wyjątkową powieść, która na trwałe wpisze się w kanony i historię polskiej literatury XXI stulecia. Polecam i życzę udanej czytelniczej wyprawy na Sylt. by Charlotte Andell Cześć! Niedawno Joanna z Book me a Cookie, we współpracy z Wydawnictwem Znak, zaprosiła mnie do pewnej akcji, związanej z Whish- listami. Ciekawi? Zapraszam do rozwinięcia :) Akcja #księżycmyśliwych (rozpoczęta #27października) polega na stworzeniu dowolnej wish-listy. Dlaczego? Bo to świetna zabawa! Który książkoholik nie ma zeszytu bądź skrawka papieru z setkami książek do przeczytania? Rynek wydawniczy aż pęka w szwach, a każda nowo wydana książka intryguje i kusi ( o ile jest w naszym guście) to sprawia, że nie da się przejść obojętnie koło księgarni, a na sercu robi się ciężko kiedy z tak szerokiego pola możemy wybrać tylko jedną lekturę. Nie bez powodu powstały tagi typu "100 książek które chcę przeczytać", albo "Do przeczytania zanim umrę". No właśnie - ja postanowiłam stworzyć wish-listę z okazji... życia. Tak, dobrze przeczytaliście. Życie to coś niesamowitego i kruchego. Kiedy tylko idea czytania pojawiła się w moim życiu, uległo ono zmianie. Teraz dzień bez książki to dzień stracony. W tym całym biegu i stresów związanymi ze szkołą i tryliardoma innymi sprawami, moment z ulubioną lekturą i kubkiem herbaty bądź kawy to idealny sposób na relaks. 1. Wybacz mi, Leonardzie - Matthew Quick Niedawno skończyłam książkę "Prawie jak gwiazda rocka" tego autora i z ręką na sercu mogę stwierdzić, że to jedna z najlepszych książek dla młodzieży którą czytałam w tym roku. "Wybacz mi, Leonardzie" opowiada o chłopaku który w dniu osiemnastych urodzin ma zamiar rozliczyć się z przeszłością, Goli głowę na łyso, szykuje prezenty dla przyjaciół i planuje zemstę na szkolnym prześladowcy. Jestem niezwykle ciekawa tej książki - bo już czuję, że będzie niezapomniana! 2. Eleonora&Park - Rainbow Rowell To jedyna książka z listy, którą czytałam. Nie mam jej jednak na swojej półce, nad czym ubolewam, ponieważ ta historia bardzo mile mnie zaskoczyła. To świetna opowieść o dorastaniu i pierwszej miłości - który nie zawsze ma szansę przetrwać. 3. Dotyk Julii - Tahareh Mafi Czuję się jak ostatnia osoba na ziemi, która nie przeczytała jeszcze tej książki. Widzę ją dosłownie wszędzie! Intryguje mnie, co takiego kryje się w środku - dlaczego jest tak uwielbiana i skąd jej fenomen? Historia Julii, która zabija dotykiem jest na mojej liście do przeczytania od bardzo dawna - mam nadzieję, że już wkrótce sama się przekonam ( lub nie) o jej wspaniałości. 4. Niezbędnik obserwatorów gwiazd - Matthew Quick I kolejna książka Matthew Quick'a. Po rewelacyjnej książce o Amber Appleton postanowiłam, że do końca tego roku muszę przeczytać każdą książkę tego autora wydaną w Polsce. Główny bohater to milczący nastolatek któremu radość daje tylko koszykówka i obserwowanie gwiazd z ukochaną Erin. Sam opis tej książki sprawia, że nie mogę doczekać się jej lektury. To definitywnie moje klimaty i rany! Jak ja już chcę ją przeczytać! 5. Księżyc Myśliwych - Katarzyna Krenz, Julita Bielak O tej książce jest ostatnio głośno w blogosferze. Serio. Wszędzie #pełnomyśliwych. Ja polskich autorów zwykle nie czytam. Jednak jest coś w okładce i opisie tej książki co sprawia, że jestem nią zaintrygowana. Brzmi to trochę na kryminał, trochę na powieść obyczajową a wszystko to skąpane w tajemnicy. I chociaż na razie nie czytam takich książek to w przyszłości może być to świetna lektura. Książki wybrałam nie bez powodu. Kiedy człowiek żyje pełną parą, potrzebuje czasem usiąść i po prostu zanurzyć się w lekturze. Można ujrzeć książkę i przejść koło niej obojętnie. Ale czasem jest tak, że jakąś zauważycie i czujcie, że na was wpłynie - czy to pozytywnie czy negatywnie. Ja dokładnie to poczułam przy wyborze tych książek. I to po nie chętnie sięgnęłabym w momencie "zatrzymania". Jakie książki Wy polecilibyście dla żyjących pełną parą? Jak wiele książek znalazłoby się na waszych wish-listach? Czytaliście którąś z wybranych przeze mnie lektur? Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach :) Zaczytanego! Charlotte W komentarzach m. in. : Lord Victor12 listopada 2015 18:54 Żadnej z wymienionych przez Ciebie książek jeszcze niestety nie czytałem :( Najbardziej intryguje mnie jednak "Księżyc myśliwych" :D Tyle o tej książce głośno, że aż jestem ciekaw czy faktycznie jest taka dobra :P Poczytamy, zobaczymy :D Pozdrawiam :) mybooktown.blogspot.com
Zakochana w książkach12 listopada 2015 19:45 "Dotyk Julii" - są różne opinie, ja bardzo cenię pióro Tahereh Mafi. "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" - cudowny i poruszający, ale jest niczym w porównaniu z przeszywającym i dającym do myślenia "Wybacz, mi Leonardzie" :) Przy tych książkach "Eleonora & Park", choć urocza i przyjemna, wygląda nieco słabo ;) A "Ksieżyc myśliwych" - pierwsze słyszę :0 Dziwne, bo regularnie czytuję blogi książkowe i z nowościami raczej jestem na bieżąco, niemniej jednak zaintrygowałaś mnie :) Miłego weekendu (bo już prawie-prawie piątek!). Pozdrawiam cieplutko! Charlotte Andell12 listopada 2015 20:40 Uwielbiam takie komentarze :D Dziękuję i wzajemnie :* Mirya 9113 listopada 2015 10:21"Eleonora i Park" nie podobała mi się aż tak... Za to "Dotyk Julii' warto zacząć dla kolejnych tomów przynajmniej :P I "Księżyc myśliwych" okazał się strzałem w dziesiątkę - cudowna książka! Pozdrawiam, http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
raven13 listopada 2015 22:50 Uwielbiam "Eleonorę i Parka". Zdaję sobie sprawę, że opinie na temat tej książki są podzielone – jedni kochają, drudzy nienawidzą. Ja należę do tej pierwszej grupy, ta powieść niesamowicie mnie urzekła. Ojej, jest ktoś poza mną, kto nie czytał "Dotyku Julii". Już myślałam, że dosłownie wszyscy mają tę książkę za sobą :D Powieści Quicka bardzo mnie intrygują, niedługo mam zamiar przeczytać "Prawie jak gwiazda rocka", mam nadzieję, że spodoba mi się tak samo jak tobie ;) "Księżyc Myśliwych" też ostatnio wszędzie widzę. Chyba muszę sięgnąć po tę książkę, bo będzie za mną chodzić do końca życia :D Jeśli chodzi o moją listę to jest ona bardzo, baaardzo długa, ale w czołówce na tę chwilę znajdują się na pewno "Niebo jest wszędzie", "Byliśmy łgarzami" i "Stalowe serce". Rozpisałam się trochę :D pozdrawiam ;)
http://my-life-in-bookland.blogspot.com/2015/11/ciesz-sie-zyciem-i-czytaj.html ...szukamy czegoś dla nastolatek Kilka dni temu pisałem swoje propozycje tytułów, które można polecić do lektury prawdziwym facetom, ale przyznam się Wam, że akcja zaproponowana przez przezWydawnictwo Znak i Joasię z bloga Book me a cookie, na tyle mi się spodobała, że postanowiłem zrobić jeszcze druga listę życzeń/rekomendacji. Tym razem zainspirowały mnie zbliżające się urodziny mojej starszej córki. Co można podsunąć do czytania 15-latce? Na razie w ramach prezentu zabrałem ją do Escape Room, bo strasznie polubiliśmy tę zabawę (może znowu o niej napiszę), dostała grę na konsolę, ale pewnie i książkowego coś znajdzie w swoich prezentach. Buszując po propozycjach ZNAKu nawet byłem zaskoczony, że tych pozycji dla ciut młodszych czytelników mają całkiem sporo, a wiele z nich to naprawdę fajne, kilkutomowe serie. Zwykle przeglądam ich ofertę pod swoim kątem, a do młodzieżówek zaglądam rzadziej. Zapraszam więc do zapoznania się z moimi rekomendacjami, wyborem. A może Wy byście jeszcze coś do tej listy dorzucili. Zbliżają się Mikołajki, potem Święta Bożego Narodzenia, może warto już teraz pomyśleć nad pomysłami na prezenty? Książki ucieszą każdego! Wishlist - idealne dla nastolatki: 1. Nic bardziej mylnego - Radek Koterski - pamiętacie internetowe Polimaty i ciekawostki jakie wynajdował Koterski? W książce znajdziecie 50 ciekawych mitów, które autor na naszych oczach obala 2. Świat równoległy - Tomek Michniewicz - kolejna postać, która znana jest nie tylko z książek, ale i z programów telewizyjnych. Tym razem trochę inne spojrzenie na miejsca, które wydaje nam się, że świetnie znamy 3. Gastrofaza - Mary Roach czy czytanie o tym co się dzieje w przewodzie pokarmowym może być fascynujące? Zdecydowanie tak! 4. Rzeczy ulotne - Neil Gaiman Autor, który od lat czaruje swoja wyobraźnią, tym razem w zbiorze opowiadań 5. Tajemny ogień - C.J. Daugherty, C. Rozenfeld autorka znany z sagi "Wybrani" (patrz niżej) powraca z nową serią, tym razem ciut więcej historii, ale magia, uczucia i przygoda pozostają elementami stałymi 6. Szeptem - Becca Fitzpatrick otwarcie sagi, która zachwyca nie tylko nastolatki, ciekawe połączenie romansu i fantasy 7.7 razy dziś - Lauren Oliver bestseller zarówno w Stanach jak i u nas. Jak to jest przeżywać ten sam dzień wciąż od nowa? 8.Wybrani - C.J. Daugherty zapomnijcie o sadze "Zmierzch", teraz wszyscy czytają o elitarnej szkoły z internatem. Oto Akademia Cimmeria i jej sekrety 9.Niezbędnik obserwatorów gwiazd - Matthew Quick Pamiętacie "Poradnik pozytywnego myślenia"? Autor ma wyjątkowy talent do pisania rzeczy oryginalnych, ciepłych, wzruszających i mądrych zarazem. 10. Księżyc myśliwych - Katarzyna Krenz, Julita Bielak moja córka (ale nie tylko ona, chyba większość nastolatek) uwielbia klimat tajemnicy i choć miałem trochę dylematu, czy ta powieść nie będzie dla niej zbyt trudna (bo sam jeszcze jej nie znam), uznałem, że warto zaryzykować, bo to chyba jedna z ciekawszych pozycji wydanych tej jesieni. Najbardziej niepokojąca powieść tego roku? To by się mojej córce na pewno spodobało! http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2015/11/dream-read-list-cz-2-czyli-szukamy.html NIEPOKOJĄCA ZAGADKA, WIELKIE KINO EUROPEJSKIE I AUTOTEMATYZM
Wyspa Sylt na północy Europy. Szaro – błękitna. Jak osnuwająca ją mgła i jak otaczające ją morze. Jak unosząca się nad nią melancholia i jak przenikający ją chłód. Cicha, jakby uśpiona. Jak zawieszone w przestrzeni słowa, jak tłumione uczucia. Tu tęsknota odbija się głuchym echem o siwe, płowe skały, a przygnębienie rzadko opuszcza to miejsce, zataczając wraz z wiatrem błędny krąg. Tę rozmytą, nieco senną i osowiałą scenerię okrywa cienkim płaszczem tajemnica. Badacz oceanu Thomas Waltzer oraz jego towarzysz giną na morzu w niewyjaśnionych okolicznościach. Znika również córka Thomasa – Sophie, a wyruszający w ślad za nią jej bliski przyjaciel Cyryl ulega zagadkowemu wypadkowi. Na wyspę przybywają wkrótce dziewczyna Cyryla – Jasmine, studentka filmoznawstwa oraz podający się za fotografa uwodzicielski i intrygujący Oskar Olivetti. Wraz z ich przyjazdem w mieszkańcach Syltu stopniowo zaczynają powracać wyparte dotąd dotkliwe wspomnienia i bolesne uczucia. Znów zaczynają sięgać myślami w przeszłość – odczuwać dawne krzywdy, straty, osobiste tragedie, z równą co niegdyś intensywnością. Niespodziewanie wyspa zaczyna ożywać, pulsować w rytm przyspieszonego bicia serc. Tymczasem autorki piszą do siebie listy. O Bergmanie, o Tarkowskim, o trudzie tworzenia powieści. O szczędzących słowa, dawkujących uczucia bohaterach Bergmana, o wymownych, zapadających w pamięci obrazach z filmów Tarkowskiego, o mozolnym konstruowaniu postaci i skrzętnym dopracowywaniu szczegółów w „Księżycu myśliwych”. W sugestywne pejzaże wyspy, między lapidarne dialogi wpleciona jest korespondencja pisarek, w której ujawniają one swą fascynację wielkim kinem europejskim, swe inspiracje, świat swej wyobraźni oraz tajniki powstawania dzieła literackiego. Książka Katarzyny Krenz i Julity Bielak to proza powściągliwa jak dzieła szwedzkiego reżysera, jednocześnie poetycka i malarska jak obrazy w filmach Tarkowskiego. Iście bergmanowscy są mieszkańcy Syltu – duszący w sobie cierpienie, uwięzieni w samotności, przesiąknięci chłodem północy. W tle surowy, lecz jednocześnie przepojony liryzmem krajobraz – piękny, urzekający, jak filmowe kadry rosyjskiego twórcy. W tej powieści nastrojowość, bogaty świat pisarskiej fantazji, intrygujące niedopowiedzenia stykają się z konkretem, jednobarwnymi szczegółami i zasadniczymi stwierdzeniami. „Księżyc myśliwych” jest kunsztownie skomponowany, pełen intelektualnych smaczków, pełen dysonansów. Dlatego zachwyca i uzależnia. To lektura obowiązkowa tej jesieni. STOWARZYSZENIE EDUKACJI NIEFORMALNEJ KULTURATKA: http://www.kulturatka.pl/2015/11/17/niepokojaca-zagadka-wielkie-kino-europejskie-i-autotematyzm-ksiezyc-mysliwych/ http://waltanie.blox.pl/2015/11/DWA-CYTATY.html
środa, 11 listopada 2015 DWA CYTATY Juliczka Z recenzjami, opiniami, wywiadami - słowem z pełnią "Księżyca myśliwych" - jesteśmy na www.ksiezycmysliwych.weebly.com. Wielka zasługa Kattinki. Pozostajemy tez w Altanie, czasem w pełnym słońcu, czasem w deszczu, a czasami w poświacie księżyca. Ze smutnym wierszem albo wesołą piosenką. "W blasku księżyca wszyscy robimy dziwne rzeczy - wtedy, gdy czuwamy, i kiedy śnimy". "Gubimy się w nadmiarze tego wszystkiego, czym (i kim) nie jesteśmy. Boimy się". "- Czekamy. - Na co? - Aż się coś wydarzy". "W jakimś stopniu każdy z nas manipuluje rzeczywistością". "Uciekamy w dzieciństwo, ten czas największej beztroski, choć paradoksalnie wcale nie bezpieczny, bo kruchy". "Niesiony wiatrem połamany parasol podskakiwał na chodniku, wreszcie ugrzązł w kałuży". "Zanosi się na deszcz, nie pada. Jakby ktoś drażnił cię piórkiem, bębenkiem albo urodzinową trąbką, taką kolorową, co to wysuwa się, gdy dmuchniesz. I tak od tygodnia: piórko, bębenek, trąbka". "Muzyka Komedy wie, jak zejść po trapie z promu na nabrzeże i w porywach wiatru otworzyć parasol". "Życie to nie imieniny u cioci, tu się nie mówi "dziękuję" i wychodzi. Życie to nieustający wyścig z innymi. I ze sobą. Możesz tylko wygrać albo przegrać, na remis nie ma miejsca. Ulepieni jesteśmy z cytatów". "Sami też byli jak dwa cytaty". Zakładki w książce, niektóre poprawne, inne - złapane w locie, wybrały mi parę zdań z "Księżyca myśliwych". Mam ich jeszcze całe mnóstwo. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/267582/ksiezyc-mysliwych
Wielki Buk 2015-10-23 To powieść pełna wyrafinowanych odniesień, perełek kulturowych – filmowych (Bergman, Bergman i jeszcze raz Bergman w każdym zdaniu), muzycznych (Krzysztof Komeda) czy literackich (Susan Sontag, Wiesław Myśliwski, Truman Capote, czy Karen Blixen), które same w sobie stanowią trop. To gra i zagadka, autorska partia szachów, zabawa mistrzyń marionetek, która wciąga i nęci, wykorzystuje tak bohaterów, jak i czytelników. Fascynująca, mroczna i niepokojąca tak jak zimne, północne morze opływające brzegi fikcyjnej wyspy. Linda | 2015-10-08 Nie wszyscy na pewno wiedzą, że ostatnio na niebie widzieliśmy czerwony księżyc – tytułowy księżyc myśliwych. Obserwowałam go uważnie, specjalnie wstałam w nocy i to jedno z ważniejszych doświadczeń mojego życia. Tylko ja i księżyc. No ale przechodząc do meritum – do książki, którą kupiłam własnie ze względu na tę wyjątkową noc. I wyjątkowo tez podeszłam do tej powieści, może dlatego wydała mi się zupełnie inna niż wszystkie książki jakie dotąd czytałam. Ma w sobie jakąś magię, uspokajającą moc, tajemnice, które chce się odkrywać a zarazem spokój i ciekawość przemyśleń autorek, które zaznaczają swoją rolę twórczyń dość wyraźnie. Bardzo podobała mi się też formuła listownej interpretacji i pokazania przez autorki, jak powstaje misternie skonstruowana, niezwykła i doskonała powieść. Coś kompletnie innego, warto przyjrzeć się formule tej powieści, bo inspiruje do głębszego przyglądania się symbolom, przeznaczeniu, losowi, który kieruje naszą egzystencją. Moja wypowiedź może wydawać się nieco chaotyczna, bo ta powieść jest tak bogata w przemyślenia, że tuż po lekturze ciężko je uporządkować. Niemniej zależało mi, żeby zarekomendować ,,Księżyc” jako coś godnego uwagi i poświęcenia czasu. To były chwile tylko ze mną, z wszechświatem i książką. Eli | 2015-10-07 Kompletnie nie wiadomo, co w tej powieści jest prawdą, a co tylko fikcją literacką. Bardzo spokojna, pełna natury, tajemnic i własnego rytmu powieść przeplatana jest listami autorek, które naprowadzają nas na znaczenia ukryte w książce albo wodzą nas za nos. Mnóstwo filozoficznych przemyśleń, które nadają życiu czytelnika nowe tory do myślenia, życia i myśleniu o życiu. Wgryza się w świadomość, uspokaja i relaksuje. Uczta literacka. Powieść absolutnie niezwykła i niezwykle alternatywna. Aż ciężko mi ją sklasyfikować, tak bardzo odstaje od znanych mi powieści, a czytam dużo. Każdy chyba musi sam się przekonać jak się tę książkę pochłania. Według mnie warto, ciekawa jestem opinii innych. Leszek | 2015-10-08 Na półkach: Przeczytane Przeczytana: 07 października 2015Myślałem, że w literaturze już nic mnie nie zaskoczy. Wciąż powtarzane formuły powieści i fabularne rozwiązania zaczęły mnie nużyć, aż w końcu pojawił się ,,Księżyc myśliwych” który zaskakuje na każdym kroku. Może dlatego jest taka niezwykła bo jej autorki pisały ją wspólnie będąc oddalone od siebie o tysiące kilometrów. Ma klimat trochę jak z filmów Lyncha, że czujesz niepokój, spokój i zaciekawienie i musisz, po prostu musisz dobrnąć do końca. Maialis | 2015-11-02 Mam na półce!, 2015, Przeczytane,Ulubione, Egz. recenzenckie, Nie oddam! http://www.gandalf.com.pl/b/ksiezyc-mysliwych/
Aśka Loka 14/10/2015 Uwielbiam takie mgliste, niejednoznaczne i niepokojące powieści. Można się im oddać w całości i zupełnie oderwać od codziennego życia. Dodatkowym haczykiem, który na mnie działa jest to, że autorki opisują realną wyspę, na której naprawdę zdarzyły się opisywane i odkrywane zbrodnie. Nazizm, okrucieństwo człowieka i strach przed konsekwencjami dawnych czynów uderzają w misternie skonstruowanej obrazami powieści, którą polecam szczególnie fanatykom takim jak ja. Wika 14/10/2015 Poetycka w stylu i okrutna w przebiegu powieść dwóch autorek. Zawsze zdumiewa mnie, jak to możliwe by napisać książkę we dwie i to tak rozbudowaną, metaforyczną powieść kryminalną. Uwielbiam takie powieści w skandynawskim klimacie. Pasują idealnie na jesienne wieczory w kocu, przy herbacie. Uwielbiam rozwiązywać zagadki wraz z bohaterami i autorami. Mało co sprawia mi porównywalną frajdę. Smakota! Harmonia 14/10/2015 Księżyc Myśliwych liczy ponad 500 stron, ale mimo to śmiało stwierdzam, że książka jest oszczędna w słowa. Jej klimat tworzą obrazy pełne zimnego wiatru i morza, nostalgii, tęsknoty, tajemnicy i zbrodni. Niektóre obrazy zapadają w pamięć jak fotografie, a sceny, jak sceny z filmów najlepszych obrazotwórców tego świata http://kulturaonline.pl/ksiezyc,mysliwych,ksiazka,nie,krzyczy,wywiad,tytul,artykul,22834.html
2015-11-10 by KAROLINA GONTAREK Rozmawiamy z pisarkami, które dzieli od siebie kilka tys. kilometrów, a połączyła praca nad niezwykłą powieścią. Przeczytajcie wywiad z Katarzyną Krenz i Julitą Bielak. "Księżyc myśliwych" to jedna z ciekawszych powieści na polu rodzimej literatury sensacyjnej. Nastrojowy, nieoczywisty i pełen wysmakowanych nawiązań thriller powstał w wyniku współpracy dwóch autorek - Katarzyny Krenz i Julity Bielak. Oddalonych od siebie o ponad 3 tysiące kilometrów. Jak w takich warunkach pracuje się nad powieścią? Co zadecydowało o niezwykłej zawartości utworu? Postanowiliśmy zapytać autorki osobiście. Karolina Gontarek: Mówią Panie o tym, że myślą obrazami. Czy był konkretny obraz, który sprowokował napisanie "Księżyca…”? Julita Bielak: Malarstwo przewija się przez powieść, pełni ważną rolę. Przywołujemy konkretny obraz Eugène Delacroix, ale nie opisujemy dzieła. Los oceny świata poprzez obrazy jest zupełnie inny. Efekty twórczości malarzy, szkicowników, grafików, fotografików, wreszcie operatorów stanowią źródło, inspirację. Uczą podobnego kadrowania życia. Obraz jest jak tekst, staje się po kolei. Prowadziłyśmy z Katarzyną "księżycową grę”, bywało, miałam napisać "o czymś”, o czymś znaczącym. Szukałam fotografii, długo. Nie ta, nie tak, a może obraz? Czyj? Wyłączałam muzykę, tylko cisza, czasem przerywana stukotem nocnego tramwaju za oknem. Jest! Wybierałam, wstawiałam do listu. Nie przyglądałam się zanadto, pisałam parę zdań. Znowu rzucałam krótkie spojrzenie, na lustro, szachownicę, kilka szczegółów wystroju wnętrza.Książka, czytałam o tym, który to regał? Nie, to nie była książka, widziałam film - "Siódma pieczęć” Bergmana, przez Margarethe von Trotta, w wywiadzie dla Dwutygodnika.com, oceniany jako piorunujące wrażenie: Szok! Że w taki sposób można opowiadać! Każda z nas kolejno podchwytywała myśl, słowo, skojarzenie, rozwijała je, dopowiadała. Poczta przynosiła nowe wątki fabuły. Wszystko między Gdańskiem a Lizboną lub zupełnie innymi równie odległymi od siebie miastami. Dziś "Księżyc” przywodzi mi na myśl obraz Francisco de Zurbarana "Martwa natura z filiżanką”, wystawiony w National Gallery w Londynie: srebrny talerz, na nim biała filiżanka z czystą wodą, obok kwiatek róży. Wieczne poszukiwanie, wszystko, co ma swoje znaczenie, signatum. Katarzyna Krenz: Wychowałam się na sali baletowej, wiele godzin spędziłam za kulisami i na scenie Opery Bałtyckiej. To jest odrębny świat, który rządzi się własnymi prawami, a prawa te są niesłychanie surowe. Scena to sacrum, a taniec to sztuka wpisana w mięśnie, nie da się jej wymazać z pamięci. Pewnie dlatego postrzegam życie jako teatr, a przestrzenie wokół mnie jako scenografię. Pisząc, widzę całe sekwencje obrazów, gestów, ruchów, które układam jak choreografię. Podobnie domy i wnętrza muszę najpierw zobaczyć „rozrysowane” w najdrobniejszych szczegółach. Jeśli sceny nie widzę, wówczas słowa umykają, myśl nie zyskuje zakotwiczenia w obrazie, sytuacja traci sens. Na moim biurku zawsze stoją aktualne „dekoracje” – widoki, rzuty, plany i perspektywy - które pod moje dyktando rysuje dla danej książki mój mąż architekt. Dzięki temu wiem dokładnie, jak wygląda kuchnia Evy, salon pana Meyera czy pracownia Vincenta, poruszam się swobodnie po wnętrzach, potykam się na progu, omijam fotel, zahaczam o kant starego biurka, jakbym to ja tam mieszkała. Jakie znaczenie ma umiejscowienie akcji powieści na wyspie? KK: Dla mnie wyspa to pojęcie głęboko metaforyczne. Jest w niej coś z bańki mydlanej albo grudki bursztynu, wszystko tam widać bardziej wyraziście, czasem bajkowo, a czasem w zaskakującym odkształceniu czy przetworzeniu obrazu. Wyspa mówi nam o wyodrębnieniu, odcięciu, zmusza do poruszania się w wyznaczonych przez morze granicach. Gdzieś tam za horyzontem istnieje jakiś "inny świat”, nieważne, znany już czy jeszcze niepoznany, zawsze – trudno dostępny. Droga ku niemu jest wyzwaniem, które wymaga od nas odwagi, wysiłku i wytrwałości. W Słowniku symboli Cirlota czytamy: Wyspa to złożony symbol o rozlicznych sensach. Według Junga, wyspa jest schronieniem przed groźnym atakiem morza nieświadomego, tj. syntezą świadomości i woli. Jung podąża tu za doktryną indyjską, według której wyspa pojmowana jest jako punkt metafizycznej mocy, w którym skupiają się siły bezbrzeżne oceanu. Wyspa jest więc kwintesencją tego wszystkiego, co kojarzy nam się z odosobnieniem, samotnością, a nawet śmiercią, gdy świadomość odcięcia od świata bliska jest odczuciu bezdechu, braku powietrza. Ale to właśnie dzięki temu wyspa niejako zmusza nas do przemiany: ponieważ nie możemy odejść, musimy sobie radzić, musimy trwać. I powoli zaczynamy konstruować swój własny modus vivendi. W historii świata mamy wyspy szczęśliwe i wyspy przeklęte, magiczne i – bezludne. Nasza "Księżycowa” wyspa stała się portem macierzystym i schronieniem dla niejednego wędrowca. Czy szczęśliwym? Odpowiedź nigdy nie jest jednoznaczna, ale może to dobrze? Dzięki temu pozostaje pole dla tajemnicy. Bo czymże byłoby życie bez tęsknoty za nieznanym? JB: Oglądnęłam "Matnię” Polańskiego, ile mogłam mieć lat? Osiemnaście? A kino "Polonia” w Sopocie. Wraz z muzyką Krzysztofa Komedy, Cul-de-sac pozostała we mnie. Nie jako wyspa szczęśliwa, ale twarz życia. Dziwne, uwierzyłam, że takie jest, że takie może być, groteskowe. Straszne, duszne i zimne zarazem, a ludzie nieprzewidywalni. Film przemówił do mnie silniej, niż niektóre wakacyjne wyspiarskie opowiastki spod palm, że dookoła lazurowe morze, a piasek taki bialutki, po prostu raj. Taki raj bywa zapowiedzią sekretów i grozy, a na zasnutej mgłą, chłodnej wyspie tajemnica już jest, już się dzieje. Pod palmą błąka się też nuda, ile godzin ostrego słońca uda się zapełnić powtarzalnymi figurami lambady? Do mglistej dołączyła wyspa Tove Jansson, przeczytałam biografię artystki zakochanej w Kummelskar, potem w Bredskar, a na końcu w Klovharun. Zadziwiająco wiele osób snuje marzenia o wyspie. To metafora wolności, otwartości a zarazem izolacji, albowiem na wyspie można tworzyć własną rzeczywistość. A gdyby jeszcze latarnia morska... Napisały Panie powieść wspólnie, wymieniając jedynie listy. Pierwsze spotkanie miało miejsce dopiero podczas korekty tekstu. Jak wyglądał proces twórczy? Co sprawiało największą trudność? JB: Uśmiecham się, wspólne pisanie było wyjątkowo dobrym czasem. Codzienność wygrywała na werbelku sprawy do załatwienia, kłopoty, smutki, radości. Obok nich, zamazując kontury rzeczywistości, pojawiały się księżycowe postaci, ich losy, przygody. Widocznie takie doświadczenie było nam potrzebne. „Nie kończmy, piszmy dalej” brzmiało w listach. Co nie znaczy, że nie dyskutowałyśmy; pojawiały się nowe postaci, inne miejsca akcji, skreślenia całych stron tekstu, zakłócających kompozycję, puls. Z łacińskiej klasy wyniosłam zwyczaj wystukiwania rytmu w czasie czytania, prawdziwa plaga. Dokonywałyśmy zmian, bo spotkałyśmy intrygujących ludzi na swej drodze, czy odbyłyśmy podróż prawdziwą lub wyimaginowaną. A przecież wyjeżdża się tylko po to, żeby wrócić. I wracałyśmy. KK: Dialog kojarzy nam się z sytuacją, w której dwoje rozmówców siedzi naprzeciwko siebie i wymienia myśli i poglądy, podkreślając własne racje spojrzeniem, gestem, mimiką, głosem. Wszystko jest widoczne, dzieje się tu i teraz. Jednak gdy zastanowimy się nad tym głębiej, dialog to w istocie każda rozmowa, każda wymiana myśli – niezależnie od odległości. Czas i miejsce nie grają tu roli, chodzi o pole naszej własnej i partnera dialogu wolności w formułowaniu myśli, opinii, teorii. Ważne jest, byśmy się siebie nawzajem umieli słuchać. W naszym pisaniu pojawiło się coś jeszcze. Każdy twórca – nie tylko pisarz – zazwyczaj tworzy dla określonego odbiorcy. Myślimy o nim jako o pewnym odbiorcy zewnętrznym (czytelnicy, widzowie, publiczność), lecz w istocie jest on odbiorcą mocno uwewnętrznionym, którego każdy z nas przeczuwa czy wyobraża sobie, filtrując przez pryzmat własnego doświadczenia. "Księżyc” powstawał w wyniku rzeczywistej wymiany myśli między dwiema osobami, a to oznaczało, że każda z nas miała rzeczywistego czytelnika i zarazem nim była – dla tej drugiej . Pozostawałyśmy niejako w ukryciu, ale otwarcie oceniałyśmy zmiany i nowe partie tekstu i same dopowiadałyśmy swoje pomysły. Miałyśmy pełną swobodę, bez ograniczeń czasu i miejsca, jakie niewątpliwie narzucałaby rozmowa w bezpośrednim spotkaniu. Pisanie zyskiwało element napięcia, dynamiki wewęntrznej, energii. Sytuacja rzadka, nie na tyle jednak, jak by się mogło wydawać. Istnieje całkiem pokaźna lista dzieł stworzonych przez dwóch autorów, że wspomnę o braciach Strugackich czy duecie mistrzów kryminału amerykańskiego, ukrytych pod wspólnym pseudonimem Ellery Queen. Takie duety zazwyczaj tworzą swoje dzieła – powieści, scenariusze, prace naukowe – w ścisłym kontakcie, często rodzinnym: bywają to bracia, siostry czy kuzyni, zdarzają się małżeństwa, wspólnie piszą przyjaciele czy koleżanki z czasów studenckich. My natomiast pisałyśmy, niemal się nie znając, na odległość. Porozumiewałyśmy się jedynie za pośrednictwem e-maili, żadnych telefonów, żadnych spotkań. Nie był to zamierzony "chwyt”, raczej sytuacja życiowa i geograficzna. Ale właśnie dzięki temu "Księżyc” zyskał dodatkowy wymiar pewnego niedopowiedzenia czy wręcz meta-zagadki. Powieść skonstruowana jest w taki sposób, że fragmenty fabularne przeplatane są "listami autorek” – biorę je w cudzysłów, bo mimo pozoru autentyczności stanowią element autotematycznej kreacji. Dlaczego znalazły się w powieści? Czemu mają służyć? JB: "Księżycem myśliwych” mówimy do Czytelnika, snujemy opowieść o prawdzie, miłości, dobru, złu, byciu i staraniu się, zmianach i przemianach, strachu, jeśli nie szeptem, to półgłosem. Tak w kultowej scenie z filmu "Fanny i Alexander” Helena czyta wnukowi. Naszaksiążka nie krzyczy, daje czas, moment zatrzymania. W czarno-białym wymiarze czasu, planami dobarwianym. Zaciemnianym. Listy świadomie pozwalają spojrzeć z dystansu na fabułę, wprowadzają do niej lub wprost przeciwnie – gmatwają, pozwalają przyjąć bądź odrzucić prawdę. Z wiary w przenikliwość Czytelnika. KK: Z wiary w potrzebę zatrzymania się. Człowiek współczesny poddał się bezwzględnemu dyktatowi czasu. Wszyscy usiłujemy dotrzymać kroku, pędzimy bez opamiętania, zapominając, że nie jest to konieczne, a przynajmniej nie bez przerwy. Starzy Indianie znani byli z wytrzymałości na trudy wędrówki, a jednak i oni co pewien czas przysiadali na skraju drogi. Na pytanie o przyczynę, odpowiadali, że nie, nie są zmęczeni, tylko usiedli, żeby zaczekać na swoją duszę. Bo nasze dusze wędrują wolniej niż ciała. Moje doświadczenie lektury "Księżyca…” wiązało się z niesamowitą hipertekstualnością powieści. Nie chciałam czytać jednym tchem. Zostawiają Panie tropy filmowe, muzyczne, fotograficzne, których trudno nie podjąć. W jednym z listów znalazł się nawet link do YouTube (!). Czy to przykład ujawniania warsztatu czy wskazówki interpretacyjne dla czytelnika? KK: Raczej zaproszenie, wynikające z wiary, o której mówiłyśmy wyżej, odpowiadając na poprzednie pytanie. Zaproszenie do rozmowy, do spojrzenia na pewne sprawy pod innym kątem. Spokojniej, z namysłem. To wreszcie zaproszenie do pójścia pewnymi tropami, niekoniecznie razem z nami czy śladami naszych bohaterek piszących listy. Może to zabrzmi górnolotnie, ale te ślady pozostawili nasi mistrzowie. Nie przychodzimy znikąd, ktoś zaprogramował nas kulturowo, zapisał pewne tropy i znaki, które nadal są aktualne. Listy w „Księżycu” możemy czytać w takim układzie, w jakim się pojawiają. Ale równie dobrze można je oddzielić od losów bohaterów i najpierw przeczytać sam wątek fabularny, a dopiero potem zasiąść w fotelu z filiżanką kawy i zajrzeć do listów w poszukiwaniu wykładni czy dopowiedzenia. JB: Wybiegam przed szereg, choć nie mam potrzeby mówienia wprost. Wspomniałam już o znaczącej roli Czytelnika, który na etapie gotowej, zamkniętej książki staje się jej współautorem, interpretatorem. Uczestnikiem gry, a im więcej o grze wie, tym staje się lepszym graczem, nie daje się nabrać. Ocenić aspektu warsztatu nie mogę, jestem stroną w sporze. Jesteśmy po pełni Księżyca Myśliwych. Czy odczuły Panie jego wpływ? Czy "polują” Panie na kolejne tajemnice i historie? JB: Znowu się uśmiecham, noc jest przyjacielem moim, z nią – księżyc. Wbrew pozorom nocą człowiek czuje się mniej samotny. W blasku księżyca wszyscy robimy dziwne rzeczy – wtedy, gdy czuwamy, i kiedy śnimy. Naukowe autorytety twierdzą z mocą, że pełnia księżyca ma jedynie wpływ na odpływy i przypływy morza. Na nic innego, na nikogo. Czym różnię się od morza poza pokorą? Nie jestem gwiazdą, jestem częścią natury. Źdźbłem trawy na wydmach kołysanym przez wiatr, jarzębiną, nietrwałym dziełem Twórcy. A historie, one same do mnie przychodzą. Na co dzień nasza percepcja działa wybiórczo: zdarzenia dzieją się w ledwie zarysowanej przestrzeni, z udziałem kilku kluczowych rekwizytów, w tym również dźwięków wyłuskanych z otoczenia przez nasz zmysł obserwacji. Kilku, tak, na więcej podobno nasz mózg sobie nie pozwala, by nie zwariować. Wędruję z zeszytem w śmiesznej okładce, patrzę, sucham, zapisuję, wyciągam wnioski. Przyglądam się ludziom raz chłodno, to znowu z nutą pobłażliwości, zaciekawieniem, usprawiedliwieniem. Jest takie niderlandzkie powiedzenie cytowane przez Piotra Oczkę w jednej z jego prac, powielam, ładnie brzmi, niderlandzki znam jedynie ze słyszenia: Doe normal, dan doe je al gek genoeg – Zachowuj się normalnie, wtedy jesteś dostatecznie szalony. KK: Księżyc jest odległy od Ziemi o 380 tysięcy km i z każdym rokiem podobno się od nas oddala. A jednak ma w sobie moc zdolną poruszać morza i oceany. A czy my nie jesteśmy w 70% - wodą? Jedni czują wpływ Księżyca mocniej, inni pozostają nań nieczuli, a może nie są tego wpływu świadomi. Mimo to Srebrny Glob w każdym z nas budzi niezwykłe emocje. To jedyne ciało niebieskie, do którego podróżowali i na którym wylądowali ludzie. Dwunastu śmiałków, którym się to udało, postrzegamy jako bohaterów, którzy spełnili marzenie ludzkości. Jestem przekonana, że gdyby nie to nasze wspólne z Julitą bezsenne zapatrzenie w księżyc, "Księżyc myśliwych” by nie powstał. Historie i tajemnice? Oczywiście, wszyscy na nie polujemy, nie tylko pisarze i scenarzyści. Człowiek jest z natury ciekawy, nasłuchuje i tropi dla samej pasji nasłuchiwania. Nie tylko w sztuce instynkt poszukiwania tego, co nowe, jest podstawowym mechanizmem postępu. Czy wybiorą się Panie na Sylt? JB: Ależ ja tam bywam. Mam swój Sylt, na mój prywatny użytek. KK: Księżyc zatarł mi skutecznie granice między fikcją a rzeczywistością. Rzeczywista wyspa stała się fikcją tylko po to, by fikcyjna wyspa zmieniła się w moją prywatną rzeczywistością. Pokochałam ten nasz nierealny, wyśniony, księżycowy Sylt. A co będzie, jeśli tam pojadę i zamiast Vincenta i Ros e, Jasmine i Cyryla, Evy i Johannesa spotkam na ulicy samych nieznajomych? http://atociwynalazek.blogspot.com/2015/11/dream-list-books-uwolnic-ksiazki.html?spref=fb niedziela, 8 listopada 2015 "Dream-list books" - Uwolnić książki! Przedwczoraj przedstawiałam pomysł jak książki mogą pomóc przegnać depresję. Dzisiaj chciałabym podzielić się kolejnym pomysłem, który zawsze poprawia mi humor, a mianowicie mam na myśli obdarowywanie najbliższych. Tak już mam, że sprawia mi to większą przyjemność, niż bycie obdarowywaną. Postuluję zatem uwolnienie książek. Po co czekać na 8 czerwca, jak można zrobić to już dzisiaj. W związku z akcją Dream - list books wraz z Grupą Wydawniczą Znak, chciałabym przedstawić listę siedmiu książek, które moim zdaniem powinny zostać uwolnione jak najszybciej. 1) Katarzyna Krenz, Julita Bielak Księżyc myśliwych - najbardziej niepokojąca powieść ostatnich lat napisana przez oddalone od siebie o tysiące kilometrów autorki. Opowieść snuta niczym gęsta mgła o wydarzeniach na wyspie Sylt, gdzie Księżyc wpływa na zachowanie mieszkańców. Tajemnicze zaginięcie Thomasa i jego córki, a następnie pojawienie się czarującego nieznajomego może być kluczem do rozwiązania tajemnic. Wraz z fazami Księżyca Sylt odkrywa wszystko to, co do tej pory pozostawało w ukryciu. Książkę najchętniej uwolniłabym dla samej siebie - tak intrygująca historia od razu zdobyła moje serce. Przy okazji mogę zdradzić, że recenzja powieści ukaże się na moim blogu już wkrótce. 2) Donna Tartt Szczygieł - historia o kradzieży obrazu przez człowieka cudownie uratowanego z wybuchu. Powieść drogi ukazująca ukształtowanie osobowości głównego bohatera. W związku z tym, że Szczygieł to ulubiony obraz mamy głównego bohatera, ja tę książkę uwolniłabym nie tylko dla mojej mamy, ale dla wszystkich mam. 3) Jandy Nelson Oddam ci słońce - historia rozłamu między kochającym się bliźniaczym rodzeństwem. Powieść o trudnych uczuciach, relacjach, pogodzeniu z losem. Tę książkę z największą przyjemnością uwolniłabym dla mojej siostry i myślę, że byłaby idealnym prezentem dla każdego, kto posiada rodzeństwo. 4) Helen Rappaport Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów - historia prywatnego życia córek Mikołaja II to z pewnością książka idealna do uwolnienia dla wszystkich zapaleńców historii Rosji i caratu, może warto podrzucić ją historyczce, co by darowała sobie robienie trudnego sprawdzianu. 5) Fannie Flagg Babska Stacja - za sprawą jednego listu Sookie wyrusza w daleką podróż do Kaliforni, gdzie poznaje niezwykle charyzmatyczną i pomysłową Fritzie i dowiaduje się, że kobiety mogą prowadzić stację paliw i świetnie dawać sobie radę. Książkę o niesamowitych kobietach uwolniłabym dla wszystkich super babek (czyt. wszystkich babek), żeby pamiętać jaka siła w nas tkwi. 6) Dario Fo Córka papieża - opowieść o życiu Lukrecji, córki kardynała Rodrigo de Borgii, który został później papieżem Aleksandra VI. Fo przedstawia życiorys kobiety nietuzinkowej, tajemniczej, wzbudzającej wiele kontrowersji. Staje w jej obronie, by jej obraz nie został zafałszowany przez serial Rodzina Borgiów. Książkę uwolniłabym dla wszystkich wierzącym plotkom, by wiedzieli, że zawsze istnieje druga strona medalu. 7) Kristina Sabaliauskaitė Silva rerum - kronika rodzinna opisująca losy rodziny Narwojszów. Rodzinna saga rozgrywająca się w siedemnastowiecznej Litwie przypominająca historię Europy. Książkę uwolniłabym dla wszystkich, byśmy w myśl słów Olgi Tokarczuk przypomnieli sobie mimochodem, że historia Europy Środkowej jest wspólną opowieścią. Moje typy znacie i mam nadzieję, że przypadły Wam do gustu. Jakie książki uwolnilibyście dla swoich znajomych?
|
O książce piszą:Kliknij tutaj, aby edytować. Archiwum:
Maj 2017
Categories
Wszystkie
|