Księżyc nad Warszawą
czyli spotkanie z młodzieżą w gimnazjum nr 124 im. Polskich Noblistów w Choszczówce pod Warszawą,
25 kwietnia 2017.
by Julita Bielak
Tomas Tranströmer, Szyny
przełożył Czesław Miłosz
Druga w nocy, księżyc. Pociąg przystanął
pośrodku równiny. Daleko światełka miasta
mrugają, zimne, na horyzoncie.
Jak kiedyś ktoś zabrnie tak daleko w sen,
że, wróciwszy do pokoju,
już nigdy sobie nie przypomni, że był tam.
I jak kiedyś ktoś tak pogrąży się w chorobę,
że dni dawniej przeżyte są jak rój światełek
zimnych, wątłych, na horyzoncie.
Pociąg stoi zupełnie nieruchomo.
Druga. Pełnia księżyca, parę gwiazd
*
Katarzyna zajęła "miejsce przy oknie", tak jest napisane na bilecie uprawniającym nas do przejazdu pociągiem. Spragniona krajobrazu wpatruję się w kawałek blachy i - prowadząc typową podróżną rozmowę - przekonuję: - Według teorii „efektu motyla” – tak. Butterfly effect wymyślił Edward Lorenz, amerykański meteorolog i matematyk. To on doszedł do wniosku, że trzepot motyla gdzieś w Singapurze może spowodować burzę nad Karoliną Północną w USA. Ten z pozoru niewinny wpływ jednych wydarzeń na drugie, który może skutkować lawiną kolejnych, zaczęto nazywać właśnie efektem motyla (pewnie też dlatego, że tzw. atraktor Lorenza, graficzny układ trzech równań – przypomina nieco kształt motyla). Był rok 1960, a Lorenz zajmował się komputerowym prognozowaniem pogody. Wykorzystywał do tego specjalne równania. Był zaskoczony, kiedy wprowadzenie do nich różniącej się minimalnie liczby wyjściowej (dokładnie 0,506 i 0,506127), w miarę upływu czasu, zupełnie zmieniało całą symulację i prognozy na dalsze dni. To dlatego żaden szanujący się meteorolog nie poda długoterminowej pogody, bo wie, że nie jest w stanie określić bieżących warunków tak dokładnie, aby uniknąć błędu w dalszych obliczeniach. Milknę. Katarzyna coś czyta, notuje, za chwilę opowiada mi zadziwiającą historię z królem Władysławem Warneńczykiem w tle. Iława. - Obcięłam mamie włosy na Organka, na Tomasza Organka - wypalam. - Maszynką? - zdumiewa się Katarzyna. - Tak, tu, tu i tu, a czub zostawiłam. Śmiejemy się obie, chyba po raz pierwszy widzę, a nawet słyszę inny, niż stonowany, śmiech Katarzyny.
Na zaproszenie pani Natalii i jej uczniów jedziemy do Warszawy, przeżyjemy niezwykłą przygodę. Katarzyna wydrukowała mapę, jak dotrzeć uliczkami do szkoły, jestem pełna podziwu. Bo kogo zapytałabym o drogę, mijałyśmy jedynie koty za płotami i to małomówne. Tylko jeden na pytanie: - Jak jest? - ogłosił: "Oj, ciężko, ciężko. Felix od święta, dach przecieka". Reszta, w tym rudy, milczała. Za to pogoda ładna, ciepło, tulipany w pełnym rozkwicie. Na korytarzach szkoły witane jak dobre znajome - magia Facebooka - domawiamy z panią Natalią szczegóły spotkania i idziemy na kawę. Czujemy się jak na wagarach. "Bosko Włosko", jest, znalazłyśmy, zaserwowane espresso okazało się bosko włoskie, prawdziwe, przepyszne.
Wczesne popołudnie. Miłosz, Michał, Kasia, Julia, Malwina, Amelia i pozostałe "Robale" pani Natalii - jej uczniowie - już są, siedzą przy wielkim stole zastawionym smakołykami i napojami, jest i księżycowe ciasto z kraterami. Na ekranie widnieje obraz latarni morskiej, skądś dobiegają dźwięki muzyki Krzysztofa Komedy. Zaczynamy spotkanie. Powoli dowiadujemy się, kto, gdzie i dlaczego pierwszy raz odłożył "Księżyc myśliwych", ile przeczytał, co mu przeszkodziło w dalszej lekturze. Z zainteresowaniem słuchamy barwnych opowieści, wiadomo: "pola są zieleńsze w opisie niż w swej zieloności". Podziwiam dorosłość młodych ludzi, obycie, swobodę wypowiedzi, dojrzałość literacką. Są wspaniali, zaskakujący. Uważni - ich egzemplarze książki zdobią liczne zakładki - i wcale nie tacy bezkrytyczni. Potrafiący wprząc wyobraźnię, gdy dywagujemy, co działoby się w książce, gdyby akcja nie rozgrywała się na wyspie. Katarzyna odkrywa kulisy powstawania "Księżyca...", obie mówimy o listach, o oddaleniu, o Portugalii i Gdańsku, o tajnikach pozyskiwania bisioru, jedwabiu morskiego. Niedawno omawiali "Posłańca", "Paragraf 22", padają formułowane wnioski, porównania, trafne oceny.
W jednej z recenzji naszej książki znalazłam zdanie: Czas tu nie istnieje. Przenosi się, teleportuje raczej, od bohatera do bohatera, kołuje, zawraca, tylko po to, by za chwilę pędzić na przód. http://kotnakrecacz.pl/ksiezyc-mysliwych/.
Zdumiona spoglądam na zegarek. Klubowe spotkanie jeszcze się toczy, gdy muszę je opuścić i gnać na dworzec. Taksówka wiezie mnie przez Pragę, przez ulicę Ząbkowską, za mną zostaje Radzymińska; w latach trzydziestych ubiegłego stulecia mieszkała tutaj moja mama, tu chodziła do szkoły. Nieładne. stare domy jawią mi się jako najpiękniejsze na świecie. Pan za kierownicą z dumą mówi o swoim bracie, o tym, jak na własnoręcznie wykonanej łodzi przepłynął Atlantyk, prezentuje zdjęcia kadłubu "Lilu" w telefonie. Historia zatacza koło, historie zazębiają się, nakładają na siebie. Dworzec Wschodni, wysiadam. "Ty jesteś taka moja mała Kate Moss// Chude masz ręce, chude nogi, a oczy// Oczywiście głębokie, że hej, hej, hej/.../" śpiewa w słuchawkach Organek. Wycieram nos.
Ta relacja pojawiła się tutaj: http://waltanie.blox.pl/2017/04/Ksiezyc-nad-Warszawa.html
PS. Fotografii ze spotkania, tej najważniejszej, z uczniami, z uwagi na politykę prywatności, nie publikujemy. A pani Natalii i Jej "Robalom" serdecznie dziękujemy.
czyli spotkanie z młodzieżą w gimnazjum nr 124 im. Polskich Noblistów w Choszczówce pod Warszawą,
25 kwietnia 2017.
by Julita Bielak
Tomas Tranströmer, Szyny
przełożył Czesław Miłosz
Druga w nocy, księżyc. Pociąg przystanął
pośrodku równiny. Daleko światełka miasta
mrugają, zimne, na horyzoncie.
Jak kiedyś ktoś zabrnie tak daleko w sen,
że, wróciwszy do pokoju,
już nigdy sobie nie przypomni, że był tam.
I jak kiedyś ktoś tak pogrąży się w chorobę,
że dni dawniej przeżyte są jak rój światełek
zimnych, wątłych, na horyzoncie.
Pociąg stoi zupełnie nieruchomo.
Druga. Pełnia księżyca, parę gwiazd
*
Katarzyna zajęła "miejsce przy oknie", tak jest napisane na bilecie uprawniającym nas do przejazdu pociągiem. Spragniona krajobrazu wpatruję się w kawałek blachy i - prowadząc typową podróżną rozmowę - przekonuję: - Według teorii „efektu motyla” – tak. Butterfly effect wymyślił Edward Lorenz, amerykański meteorolog i matematyk. To on doszedł do wniosku, że trzepot motyla gdzieś w Singapurze może spowodować burzę nad Karoliną Północną w USA. Ten z pozoru niewinny wpływ jednych wydarzeń na drugie, który może skutkować lawiną kolejnych, zaczęto nazywać właśnie efektem motyla (pewnie też dlatego, że tzw. atraktor Lorenza, graficzny układ trzech równań – przypomina nieco kształt motyla). Był rok 1960, a Lorenz zajmował się komputerowym prognozowaniem pogody. Wykorzystywał do tego specjalne równania. Był zaskoczony, kiedy wprowadzenie do nich różniącej się minimalnie liczby wyjściowej (dokładnie 0,506 i 0,506127), w miarę upływu czasu, zupełnie zmieniało całą symulację i prognozy na dalsze dni. To dlatego żaden szanujący się meteorolog nie poda długoterminowej pogody, bo wie, że nie jest w stanie określić bieżących warunków tak dokładnie, aby uniknąć błędu w dalszych obliczeniach. Milknę. Katarzyna coś czyta, notuje, za chwilę opowiada mi zadziwiającą historię z królem Władysławem Warneńczykiem w tle. Iława. - Obcięłam mamie włosy na Organka, na Tomasza Organka - wypalam. - Maszynką? - zdumiewa się Katarzyna. - Tak, tu, tu i tu, a czub zostawiłam. Śmiejemy się obie, chyba po raz pierwszy widzę, a nawet słyszę inny, niż stonowany, śmiech Katarzyny.
Na zaproszenie pani Natalii i jej uczniów jedziemy do Warszawy, przeżyjemy niezwykłą przygodę. Katarzyna wydrukowała mapę, jak dotrzeć uliczkami do szkoły, jestem pełna podziwu. Bo kogo zapytałabym o drogę, mijałyśmy jedynie koty za płotami i to małomówne. Tylko jeden na pytanie: - Jak jest? - ogłosił: "Oj, ciężko, ciężko. Felix od święta, dach przecieka". Reszta, w tym rudy, milczała. Za to pogoda ładna, ciepło, tulipany w pełnym rozkwicie. Na korytarzach szkoły witane jak dobre znajome - magia Facebooka - domawiamy z panią Natalią szczegóły spotkania i idziemy na kawę. Czujemy się jak na wagarach. "Bosko Włosko", jest, znalazłyśmy, zaserwowane espresso okazało się bosko włoskie, prawdziwe, przepyszne.
Wczesne popołudnie. Miłosz, Michał, Kasia, Julia, Malwina, Amelia i pozostałe "Robale" pani Natalii - jej uczniowie - już są, siedzą przy wielkim stole zastawionym smakołykami i napojami, jest i księżycowe ciasto z kraterami. Na ekranie widnieje obraz latarni morskiej, skądś dobiegają dźwięki muzyki Krzysztofa Komedy. Zaczynamy spotkanie. Powoli dowiadujemy się, kto, gdzie i dlaczego pierwszy raz odłożył "Księżyc myśliwych", ile przeczytał, co mu przeszkodziło w dalszej lekturze. Z zainteresowaniem słuchamy barwnych opowieści, wiadomo: "pola są zieleńsze w opisie niż w swej zieloności". Podziwiam dorosłość młodych ludzi, obycie, swobodę wypowiedzi, dojrzałość literacką. Są wspaniali, zaskakujący. Uważni - ich egzemplarze książki zdobią liczne zakładki - i wcale nie tacy bezkrytyczni. Potrafiący wprząc wyobraźnię, gdy dywagujemy, co działoby się w książce, gdyby akcja nie rozgrywała się na wyspie. Katarzyna odkrywa kulisy powstawania "Księżyca...", obie mówimy o listach, o oddaleniu, o Portugalii i Gdańsku, o tajnikach pozyskiwania bisioru, jedwabiu morskiego. Niedawno omawiali "Posłańca", "Paragraf 22", padają formułowane wnioski, porównania, trafne oceny.
W jednej z recenzji naszej książki znalazłam zdanie: Czas tu nie istnieje. Przenosi się, teleportuje raczej, od bohatera do bohatera, kołuje, zawraca, tylko po to, by za chwilę pędzić na przód. http://kotnakrecacz.pl/ksiezyc-mysliwych/.
Zdumiona spoglądam na zegarek. Klubowe spotkanie jeszcze się toczy, gdy muszę je opuścić i gnać na dworzec. Taksówka wiezie mnie przez Pragę, przez ulicę Ząbkowską, za mną zostaje Radzymińska; w latach trzydziestych ubiegłego stulecia mieszkała tutaj moja mama, tu chodziła do szkoły. Nieładne. stare domy jawią mi się jako najpiękniejsze na świecie. Pan za kierownicą z dumą mówi o swoim bracie, o tym, jak na własnoręcznie wykonanej łodzi przepłynął Atlantyk, prezentuje zdjęcia kadłubu "Lilu" w telefonie. Historia zatacza koło, historie zazębiają się, nakładają na siebie. Dworzec Wschodni, wysiadam. "Ty jesteś taka moja mała Kate Moss// Chude masz ręce, chude nogi, a oczy// Oczywiście głębokie, że hej, hej, hej/.../" śpiewa w słuchawkach Organek. Wycieram nos.
Ta relacja pojawiła się tutaj: http://waltanie.blox.pl/2017/04/Ksiezyc-nad-Warszawa.html
PS. Fotografii ze spotkania, tej najważniejszej, z uczniami, z uwagi na politykę prywatności, nie publikujemy. A pani Natalii i Jej "Robalom" serdecznie dziękujemy.
W Garnizonie Kultury we Wrzeszczu: pełnia księżyca w "Sztuce Wyboru"
|
Zmrok zapadł pośpiesznie, jesiennie. Było zimno. Księżyc Myśliwych wymiótł ulice, zerwał drzewom suche liście. Ale może to właśnie dzięki temu - że za oknami ciemno i zimno - rozmowa była tak żywa i ciekawa.
|
Julita Bielak
Przyjaciołom Księżyca - Magdo, Twój wielki trud - dziękuję za wieczór autorski w Sztuce Wyboru. Z niezwykłym ceramicznym aniołem Basi, powidłami Śliwkowymi, tak Śliwkowymi z miłości Basi do śliwek, tatarakowymi mieczykami Gabi, zakładką pana Jacka, podusią "Piękny Tydzień" uszytą przez małego Krzysia, kominiarzem Florianem z ciasta chlebowego (żeby ci go nigdy nie zabrakło, chleba, cugu codziennie mieć nie musisz), nowym zeszytem do notowania mówię wszystkim dobrej niedzieli.
Wojciech Pierunek I taki pajączek który swoimi nićmi wszystko oplótł i pilnował schowany wśród jesiennych dyni, słysząc w swoim małym móżdżku: "Nieustępliwy głos. - Mówię ci, jeszcze nie mogę wyjść z podziwu. ... Dziś wieczorem usmażymy je w gęstym syropie, będą się pięknie prezentować z lodami albo jako dekoracja urodzinowego tortu... - Rose przerwała, ale tylko na chwilę i tylko dlatego, że zabrakło jej tchu. - A w drodze powrotnej nazbierałyśmy pełno owoców dzikiej róży, suszą się w piekarniku. Taka herbata ma dużo witaminy C, dobra na przeziębienie. To nie wszystko bo..." (Rozdział 9: Sól i stare wino)
Barbara Faron Pytań było dużo i jak zwykle , to zawsze intrygujące czytelników ,,jak to się zaczęło? ,, i dlaczego zimna wyspa Sylt?"
http://ksiezycmysliwych.weebly.com
Zapraszamy do Sztuki Wyboru w Gdańsku Wrzeszczu
15 października 2016 o godz. 19.00 - w pełni księżyca Magda Kalisz poprowadzi rozmowę o naszej książce - zapraszamy!
15 października 2016 o godz. 19.00 - w pełni księżyca Magda Kalisz poprowadzi rozmowę o naszej książce - zapraszamy!
"Pióro i Pazur" Festiwal Literatury Kobiecej w Siedlcach, 23 września 2016
"Księżyc myśliwych" zdobył tytuł "Książka bez granic"
"Księżyc myśliwych" nominowany do nagrody Prezydenta Miasta Gdańska Splendor Gedanensis 2016
Znamy nominowanych do gdańskiej nagrody Splendor Gedanensis. To 23 wybitnych twórców kultury oraz zespół muzyczny. Kto z tego grona otrzyma prestiżowy laur – przekonamy się 11 marca, podczas uroczystej gali w Teatrze Wybrzeże.
Tradycja nagradzania twórców gdańskiej kultury sięga początku lat 70 tych. Od tego czasu wyróżnienie to przyznawane jest raz do roku, zaś od 2004 r. nosi nazwę „Splendor Gedanensis”. Przez wiele lat laureaci otrzymywali tylko dyplomy. Z czasem dołączono do nich również gratyfikację finansową. Obecnie wysokość nagrody to 10 tysięcy złotych.
W tym roku nominacje do nagrody „Splendor Gedanensis” otrzymali:
Mieczysław Abramowicz – za projekt pt. „Dybuk. Na pograniczu dwóch światów”
Ewa Barylewska-Szymańska – za książkę pt. „Od piwnic po strych. Wnętrza domów gdańskich drugiej połowy XVIII wieku”
Jarosław Czarnecki (Elvin Flamingo) – za projekt pt. „Symbiotyczność tworzenia”
Bronisława Dejna – za interdyscyplinarny projekt pt. „Świat Cyganów. Problemy Romów”
Jacek Friedrich – za książkę pt. „Odbudowa Głównego Miasta w Gdańsku w latach 1945 – 1960″
Sylwester Gałuszka – za projekty pt.: „STRAJK – europejskie spotkania wytwórni niezależnych” i „Wieszajmy artystów każdego dnia!”
Katarzyna Krenz i Julita Bielak – za powieść pt. „Księżyc myśliwych”
Grzegorz Kwiatkowski – za zbiór poezji pt. „Spalanie”
Aurora Lubos – za performance pt. „Z wody”
Ewelina Marciniak – za reżyserię spektaklu pt. „Portret damy” Henry’go Jamesa
Honorata Martin – za indywidualną wystawę pt.: „Bóg Małpa” i performance „Zadomowienie”
Konrad Mielnik – za koncert inauguracyjny Gdańskiego Festiwalu Muzycznego 2015 – Jan Sebastain Bach „Pasja wg św. Mateusza”
Zenon Mirota – za album pt. „Stocznia jaka była. Stocznia Gdańska powstanie – rozwój – upadek”
Waldemar Nocny – za książkę pt. „Plaże i kąpieliska Mierzei Wiślanej”
Kazimierz Nowosielski – za zbiór wierszy pt. „Przykładanie ręki” i esejów pt. „przez ojczyznę i dalej…..Szkice o literaturze i wartościach”
Adam Orzechowski – za reżyserię spektaklu pt. „Tresowane dusze” Gabrieli Zapolskiej i spektaklu pt. „Murzyn warszawski” Antoniego Słonimskiego
Katarzyna Pastuszak – za polsko-japoński projekt teatralny mający na celu interdyscyplinarne podjęcie tematu twórczości Tadeusza Kantora pt. „Kantor_Tropy”
Beata Purc-Stępniak – za wystawę pt. „Grzech. Obrazy grzechu w sztuce europejskiej od XV do początku XX wieku”
Alina Ratkowska – za organizację X edycji Festiwalu Goldbergowskiego w Gdańsku
Andrzej Mikołaj Szadejko – za nagranie i wydanie płyty CD pt. „Muzyczne Dziedzictwo Miasta Gdańska. Vol. VI. Kantaty na Wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha Świętego” oraz za dzieło odbudowy historycznych organów we franciszkańskim kościele Św. Trójcy w Gdańsku
Izadora Weiss – za dwa spektakle: „Burza” według Williama Szekspira i „Fedra” opartego na dramacie Jeana Babtiste’a Racine’a
Stefan Wesołowski – za ścieżkę dźwiękową do filmu dokumentalnego o Marlonie Brando pt. „Listen To Me, Marlon”, w reżyserii Stevena Rileya oraz za reedycję pierwszej płyty pt. „Kompleta”
Grzegorz Wiśniewski – za reżyserię spektaklu pt. „Kto się boi Virginii Woolf ?” Edwarda Albee’ego
Grzegorz Kwiatkowski, Wojtek Juchniewicz, Tomek Pawluczuk i Rafał Wojczal wchodzący w skład zespołu TRUPA TRUPA – za płytę pt. „Headache” i jej szeroką recepcję przez zagraniczne media (z jaką nie spotkała się dotychczas żadna polska płyta niszowego zespołu)
Nominacje do tytułu Mecenasa Gdańskiej Kultury za rok 2015:
ENERGA SA – za wspieranie jako partner strategiczny projektów Polskiej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina w Gdańsku
Capital Park S.A. – za demontaż, transport, składowanie oraz przekazanie praw autorskich mozaiki gdańskiej artystki Anny Fiszer, która znajdowała się na budynku dawnego kina Neptun w Gdańsku
Grupa LOTOS S.A. – za wspieranie jako partner strategiczny projektów Opery Bałtyckiej w Gdańsku, a w szczególności za wsparcie w roku 2015 premiery „Otella” G. Verdiego
Inpro S.A. – za wsparcie udzielane Bibliotece Oliwskiej
NDI S.A. – za wsparcie finansowe: Nagrody im. K. Ostrowskiego oraz wystawy laureata tego konkursu i premiery opery „Eros i Psyche” Ludomira Różyckiego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku
Port Lotniczy Gdańsk i. Lecha Wałęsy – za wsparcie finansowe „Programu upowszechniania wiedzy oraz promocji obrazu Sąd Ostateczny Hansa Memlinga z Muzeum Narodowego w Gdańsku”
Ziaja Ltd Zakład Produkcji Leków Sp. z o.o. – za wsparcie finansowe takich projektów kulturalnych jak: Gdański Festiwal Tańca, Festiwal Jazz Jantar, Gdański Festiwal Muzyczny oraz projektów kulturalnych realizowanych przez Teatr Wybrzeże.
http://my3miasto.pl/…/23-osoby-i-zespol-z-nominacjami-do-p…/
::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
KSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYC
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
10 stycznia 2016
Orkiestra Świątecznej Pomocy, Gdańsk, Centrum Manhattan, godz. 13:00 Maciej Kosycarz licytuje "Księżyc myśliwych".
Brawo Antek i Olek!
::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
KSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYCMYŚLIWYCHKSIĘŻYC
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
Jutro, 21 grudnia 2015, KOŁO NAUKOWE ANTROPOLOGÓW LITERATURY I KULTURY UJ zaprasza do dyskusji o Księżycu.
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1105114646167755.1073741834.176658509013378&type=3&__mref=message_bubble
Kliknij tutaj, aby edytować.
W Radio Kraków, 28 listopada o 22:00 w programie "Nocne Delikatesy" Ewa Kaim czytała fragmenty Księżyca.
SZTUKA CZYTANIA
by Juliczka Pozwólcie się zaprosić. /.../ Tutaj najlepiej jej się myślało, z tym widokiem, który znała na pamięć, o każdej porze dnia i nocy: z furtką w niskim kamiennym ogrodzeniu na pierwszym planie i drogą, asfaltową i niezbyt uczęszczaną, za którą, patrząc na prawo, można było zobaczyć dom starego pana Meyera. Dalej zaczynało się pasmo białych wydm, porośniętych zwartymi kobiercami rozchwianych traw, za nimi pas plaży i pas morza, a jeszcze dalej: niebo. Bo nad morzem niebo nie jest wysoko, tylko - daleko, za morzem. Przynajmniej jej się tak zawsze wydawało. Fragment powieści http://waltanie.blox.pl/2015/11/SZTUKA-CZYTANIA.html Plakat aut. Jacek Krenz |