http://lubimyczytac.pl/ksiazka/267582/ksiezyc-mysliwych
Wielki Buk 2015-10-23 To powieść pełna wyrafinowanych odniesień, perełek kulturowych – filmowych (Bergman, Bergman i jeszcze raz Bergman w każdym zdaniu), muzycznych (Krzysztof Komeda) czy literackich (Susan Sontag, Wiesław Myśliwski, Truman Capote, czy Karen Blixen), które same w sobie stanowią trop. To gra i zagadka, autorska partia szachów, zabawa mistrzyń marionetek, która wciąga i nęci, wykorzystuje tak bohaterów, jak i czytelników. Fascynująca, mroczna i niepokojąca tak jak zimne, północne morze opływające brzegi fikcyjnej wyspy. Linda | 2015-10-08 Nie wszyscy na pewno wiedzą, że ostatnio na niebie widzieliśmy czerwony księżyc – tytułowy księżyc myśliwych. Obserwowałam go uważnie, specjalnie wstałam w nocy i to jedno z ważniejszych doświadczeń mojego życia. Tylko ja i księżyc. No ale przechodząc do meritum – do książki, którą kupiłam własnie ze względu na tę wyjątkową noc. I wyjątkowo tez podeszłam do tej powieści, może dlatego wydała mi się zupełnie inna niż wszystkie książki jakie dotąd czytałam. Ma w sobie jakąś magię, uspokajającą moc, tajemnice, które chce się odkrywać a zarazem spokój i ciekawość przemyśleń autorek, które zaznaczają swoją rolę twórczyń dość wyraźnie. Bardzo podobała mi się też formuła listownej interpretacji i pokazania przez autorki, jak powstaje misternie skonstruowana, niezwykła i doskonała powieść. Coś kompletnie innego, warto przyjrzeć się formule tej powieści, bo inspiruje do głębszego przyglądania się symbolom, przeznaczeniu, losowi, który kieruje naszą egzystencją. Moja wypowiedź może wydawać się nieco chaotyczna, bo ta powieść jest tak bogata w przemyślenia, że tuż po lekturze ciężko je uporządkować. Niemniej zależało mi, żeby zarekomendować ,,Księżyc” jako coś godnego uwagi i poświęcenia czasu. To były chwile tylko ze mną, z wszechświatem i książką. Eli | 2015-10-07 Kompletnie nie wiadomo, co w tej powieści jest prawdą, a co tylko fikcją literacką. Bardzo spokojna, pełna natury, tajemnic i własnego rytmu powieść przeplatana jest listami autorek, które naprowadzają nas na znaczenia ukryte w książce albo wodzą nas za nos. Mnóstwo filozoficznych przemyśleń, które nadają życiu czytelnika nowe tory do myślenia, życia i myśleniu o życiu. Wgryza się w świadomość, uspokaja i relaksuje. Uczta literacka. Powieść absolutnie niezwykła i niezwykle alternatywna. Aż ciężko mi ją sklasyfikować, tak bardzo odstaje od znanych mi powieści, a czytam dużo. Każdy chyba musi sam się przekonać jak się tę książkę pochłania. Według mnie warto, ciekawa jestem opinii innych. Leszek | 2015-10-08 Na półkach: Przeczytane Przeczytana: 07 października 2015Myślałem, że w literaturze już nic mnie nie zaskoczy. Wciąż powtarzane formuły powieści i fabularne rozwiązania zaczęły mnie nużyć, aż w końcu pojawił się ,,Księżyc myśliwych” który zaskakuje na każdym kroku. Może dlatego jest taka niezwykła bo jej autorki pisały ją wspólnie będąc oddalone od siebie o tysiące kilometrów. Ma klimat trochę jak z filmów Lyncha, że czujesz niepokój, spokój i zaciekawienie i musisz, po prostu musisz dobrnąć do końca. Maialis | 2015-11-02 Mam na półce!, 2015, Przeczytane,Ulubione, Egz. recenzenckie, Nie oddam!
0 Comments
http://www.gandalf.com.pl/b/ksiezyc-mysliwych/
Aśka Loka 14/10/2015 Uwielbiam takie mgliste, niejednoznaczne i niepokojące powieści. Można się im oddać w całości i zupełnie oderwać od codziennego życia. Dodatkowym haczykiem, który na mnie działa jest to, że autorki opisują realną wyspę, na której naprawdę zdarzyły się opisywane i odkrywane zbrodnie. Nazizm, okrucieństwo człowieka i strach przed konsekwencjami dawnych czynów uderzają w misternie skonstruowanej obrazami powieści, którą polecam szczególnie fanatykom takim jak ja. Wika 14/10/2015 Poetycka w stylu i okrutna w przebiegu powieść dwóch autorek. Zawsze zdumiewa mnie, jak to możliwe by napisać książkę we dwie i to tak rozbudowaną, metaforyczną powieść kryminalną. Uwielbiam takie powieści w skandynawskim klimacie. Pasują idealnie na jesienne wieczory w kocu, przy herbacie. Uwielbiam rozwiązywać zagadki wraz z bohaterami i autorami. Mało co sprawia mi porównywalną frajdę. Smakota! Harmonia 14/10/2015 Księżyc Myśliwych liczy ponad 500 stron, ale mimo to śmiało stwierdzam, że książka jest oszczędna w słowa. Jej klimat tworzą obrazy pełne zimnego wiatru i morza, nostalgii, tęsknoty, tajemnicy i zbrodni. Niektóre obrazy zapadają w pamięć jak fotografie, a sceny, jak sceny z filmów najlepszych obrazotwórców tego świata http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/294479/ksiezyc-mysliwych.html
bergmanowski klimat Bergmanowski klimat ,,rzeczywistości poza rzeczywistością” jest w tej powieści motywem przewodnim. Nie wiemy co tu jest fikcją, co kłamstwem. Sami musimy zdecydować, komu ufamy, a kto jest czarnym charakterem. Tajemnica zniknięcia młodego człowieka długo pozostaje tajemnicą, ale dzięki temu ,,Księżyc Myśliwych” doskonale smakuje. Mona 2015-10-14 polecam Autorki Księżyca Myśliwych stworzyły niepokojącą układankę. Wplotły w nią tajemniczą śmierć na morzu, zaginionego chłopaka, który odnalazł się z wyciętą na plecach swastyką i mnóstwo obrazów, jakby sfilmował je sam Bergman. Sceneria wyspy, na której rozgrywa się akcja powieści sprzyja refleksjom na temat kondycji ludzi dzisiaj, ich pragnień, marzeń i bezsilności wobec ich realizacji. Krenz i Bielak namalowały tę opowieść, jakby zrobił to Tarkowski. Czyta się doskonale. Lech 2015-10-14 mistrzowski klimat Wcale nie dziwię się, że skandynawskie powieści cieszą się w Polsce tak wielką popularnością. Wbrew pozorom wcale niedaleko nam do oschłych i zimnych Szwedów czy Norwegów, którzy gdzieś tam knują i żyją swoje życie. Dwie Polki potrafiły stworzyć klimat skandynawskiej wyspy, która każdego wciągnie w wir swoich wydarzeń. Śledztwo kryminalne, które toczy się na Sylcie bardzo przypominało mi Larssonowską trylogię. Ten sam niepokój, ten sam mistrzowski poziom budowania napięcia, rozwinięcia i finału. Monchi 2015-10-14 http://www.ceneo.pl/39745439#tab=reviews_scroll
Rota Sprawa zniknięcia młodej dziewczyny i chłopaka to supełek, który rozwiązujemy przez kolejne strony powieści ,,Księżyc Myśliwych”. Miejscami niebezpieczna, niepokojąca, bardzo sprawnie napisana przez dwie kobiety, które pisały to na odległość. CHapeau bas Katarzynie Krenz i Julicie Bielak, które potrafiły stworzyć uniwersum szczegółu sprowadzając życie do ogółu przekonań, prawd i racji. Godna polecenia kanwa, na której dwie kobiety wyhaftowały rzeczywistość. Raven Ta książka to takie Truffautowskie ,,rozmyślanie o życiu niż samo życie”. Szalenie odświeżająca poglądy, pokazująca przekrój historii kultury świata, wpisana w historie ludzi, gdzie to banalne, ale każdy jest inny i wykształcony w innych kierunkach, lubiący co innego i inaczej się zachowujący w określonych sytuacjach. Autorki nikogo nie oceniają, snują piękną historię o rzeczywistości. Danka Autorki ,,Księżyca myśliwych” zaserwowały nam kawał historii światowej kultury w bardzo ciekawej, intrygującej formie. W swoich listach, które przeplatają się z bardzo ciekawą powieścią o poszukiwaniu siebie w sobie i w innych, bardzo zręcznie przemycają informacje o największych nazwiskach świata literatów, intelektu dawnych lat, który był kiedyś szalenie ważny, dziś już nie ma żadnego znaczenia… Dla młodych, pędzących za kasą i sukcesami ludzi, bez historii, bez świadomości i wrażliwości na takie powieści. Tych bardziej ambitnych zapraszam do lektury. niedziela, 08 listopada 2015, clevera
Frapujące, ale owocne doświadczenie! Przy dobrej pogodzie jest w nim stalowy spokój i logika. Początkowo ucieszyłam się, że było morze, a na nim wyspa, a na niej ludzie. Wiatr przesycony jodem, powiew z nutą soli, wodorostów i skorupiaków. Myślałam, że wpasuję się w ten świat, ale uciekałam od niego, budowałam bariery i zatrzaskiwałam drzwi do moich emocji. Ja, urodzona nad morzem, żyjąca z nim i obok niego. Przez kilkanaście lat od urodzenia wśród rybaków i ludzi morza. Plaża była moim placem zabaw, a las na wydmach materializacją najbardziej szalonych pomysłów. A mimo to pozamykałam się w sobie, czytając tę powieść. Nie odnalazłam się w niej, pomimo wspólnych doświadczeń z bohaterami i sprzyjających warunków nadmorskiego czytania. To dlatego przez mój wpis będą przewijać się zdjęcia podpisane cytatami z książki, które z powodzeniem mogłyby ilustrować miejsce akcji opowieści. Bo morze wszędzie jest takie samo. Przed nią leżało morze, z portem rybackim po lewej i przystanią portową po prawej. Powieści, którą mogłabym potraktować, jak kryminał. Mogłabym, ale nawet gdybym bardzo tego chciała i uparła się przy takim właśnie pojmowaniu, to nie dane mi było tak odebrać tej historii. Wydarzeń rozegranych w nadmorskiej miejscowości List na jednej z fryzyjskich wysp Morza Północnego o nazwie Sylt, należącej do najdalej na północ wysuniętej gminy niemieckiej. Sprawdziłam na mapie i jak widać – rzeczywiście istniejącej. To tutaj pod koniec wyjątkowo ciepłego października (dokładnie takiego, jak w tym roku mojej rzeczywistości, gdy czytałam tę książkę), o drugiej w nocy znaleziono młodego, nieprzytomnego, ciężko pobitego chłopaka. Rany były poważne – liczne zranienia, połamane żebra, pręga na szyi po próbie duszenia i niemal brak twarzy. I najgorsze – amnezja. Sprawą zajął się komisarz Kurt Herzog, któremu marzyła się solidna kariera w kryminalistyce. Zamiast tego pełnił nudą i żmudną służbę na cichym posterunku, w którym na biurku znajdywał błahe zgłoszenie w sprawie pobitego chłopaka, dwa włamania, do hurtowni piwa i do domu emeryta. To wszystko. Żadnych spraw wymagających od niego wysokiego ilorazu inteligencji do rozstrzygania, rozgryzania, analizowania, dochodzenia, przechytrzania i dopadania sprawców chociażby przemytu narkotyków na ogromną skalę, handlu dziećmi czy zbrodnie z zimną krwią albo w afekcie, z planem czy bez, ale zawsze w wielkim stylu. Nawet nie wiedział, że to, za czym tak tęsknił, miał na wyciągniecie ręki. Wystarczyło trochę rozgrzebać nadmorski piach, przysypujący pracowicie ślady przestępstwa, by napotkać pierwszy trop prowadzący do sprawy na skalę nie tylko wyspy, kraju czy świata, ale nawet jego najśmielszych marzeń. Wystarczyło przyjrzeć się wnikliwiej pobitemu chłopakowi i temu, co przy nim znaleziono. ...rybacy sprzedali rybę z nocnego połowu i rozjechali się do domów... Ale nie na tym wątku skupiała się cała opowieść. Dlatego nazwanie jej kryminałem czy nawet sensacją byłoby wbrew zamierzeniom głównych narratorek (narratorów było więcej) używających inicjałów J. i B.. Pojawiały się nagle w tej fabule, niczym przecinki w zdaniach pozwalające na oddech, na oderwanie się od uwikłania bohaterów, na przemyślenie podsuwanych tematów sygnalizujących pojawianie się kolejnych wątków. Swoją korespondencyjną wymianą myśli wprowadzały poczucie antraktu w rozgrywającym się spektaklu o życiu mieszkańców Syltu. Początkowo nie lubiłam tych wtrąceń. Zwłaszcza że pełniły rolę analityczną, uzupełniającą oraz, nielubianych przeze mnie, tłumaczącą i obnażającą warsztat powstawania fabuły i tworzenia fizycznych i psychologicznych sylwetek postaci. Często i gęsto powoływały się przy tym na skojarzenia z twórczością innych pisarzy, aktorów, piosenkarzy, a zwłaszcza reżyserów. Musiałam się z tym pogodzić, bo po pierwsze to one kreowały ten świat, z czasem przenikając do niego. Po drugie - sprawiało im to ogromną przyjemność, a co wyjawiły dopiero na końcu, pisząc – wydarzenia w Księżycu, nawet gwałtowne, nie po to się działy, żeby wzmocnić fabułę zawiłą intrygą czy dramatycznym pościgiem. Zagadką było samo pisanie, ta dziwna i niczym nieuzasadniona potrzeba trwania przy tym, sama przyznasz, dość dziwacznym zajęciu, jakim jest wymyślanie komuś imienia, wzrostu i koloru oczu, obdarzanie go życiem, losem i cechami charakteru. A po trzecie B. w jednym z listów do J., którymi wymieniały się systematycznie, zaznaczyła – zastanawiałam się nad formułą „miękkiego” kryminału, a więc napisanego w taki sposób, by nie udawał mocnej męskiej gry, a pozostał wiarygodny. W końcu znalazłam odpowiedź: nie ma potrzeby określania gatunku, dziś nikt tego nie oczekuje. Stąd moja trudność w zaszufladkowaniu gatunkowym tej powieści, chociaż narratorki podpowiadają – post-modernistyczny eklektyzm na granicy gry pozorów, czarnego humoru i autotematyzmu. Proszę być tak sprytnym i ująć to w jednym słowie-pojęciu. No właśnie – ups! ...morze jest niebieskie albo zielone nie tylko z powodu refrakcji światła i głębokości... Ale dzięki tej nieokreśloności można tę powieść odbierać na wielu poziomach. Wszystko zależy od czytelnika, który z przyjemnością podda się napięciu, skupiając się na suspensie przeniesionym w sferę motywacji orazludzki wymiar winy, kary i przebaczania. Na wysuniętych daleko w morze umocnieniach odpoczywały gromady dzikich kaczek, mew i rybitw, szablodziobów i ostrygojadów. Inny odbiorca znajdzie w niej bogate pokłady zagadnień filozoficznych, często formułowanych w pytaniach podobnych do tych – O co walczymy? Czy, jak piszesz, stworzeni jesteśmy do życia według naszych wyobrażeń, za którymi, nieraz daremnie, podążamy? Czy może jednak naszym prawdziwym przeznaczeniem jest, uważane za nudne i przegrane, ukojne bytowanie na prowincji, wszelkiej prowincji, w tym także duchowej? To tutaj znalazłam wyjaśnienie tajemnicy tytułu powieści. Jednak mnie najbardziej zaciekawił motyw nie ucieczki człowieka i jego drogi, bardzo popularnej w literaturze, ale osadzenie i okopanie się człowieka na wyspie dosłownej i metaforycznej. Odgrodzenie się od okropności rzeczywistości,w której dominuje przerażająca i przygnębiająca szeroko pojmowana wojna, bo gdziekolwiek się obejrzysz, wszędzie wojna. Nieważne, mała czy duża, prywatna czy międzyplemienna, zawsze straszna, zawsze okaleczająca. Stąd nasze wyspy, każdy z nas na swojej, byle dalej od okropności, które niosą śmierć i zniszczenie. Napełniają strachem. Zdumiewają. ...jedne spały, syte i skulone, inne czyściły pióra... Z kolei ktoś inny skupi swoją uwagę na literackiej „ekranizacji” filmów Ingmara Bergmana bardzo silnie obecnego w powieści, który sceny tkał z życia ludzi. To samo robiły narratorki, poszerzając jednak eksponowaną przez reżysera sferę emocji, myśli i uczuć o prozaiczne czynności, zachowania i zdarzenia włącznie z przepisami kulinarnymi. Między innymi na ciasteczka lawendowe, więc i pasjonaci kuchni wiele tutaj dla siebie znajdą. A wszystko to w klimacie marynistycznym, z morzem w tle. Piękny obraz taki, jak urocze są zdjęcia, które wklejałam w tekst. Ktoś może nawet powie – nostalgiczne ujęcia. Ale to tylko jedna strona morza i jego ludzi. Dla mnie nudna, szara, bura, jednostajna, zbyt spokojna, zachowawcza. Martwa. ...a jeszcze inne suszyły skrzydła, obracając je na wszystkie strony, by złowić najmniejszy powiew popołudniowej bryzy. Nie lubię takiego morza. Nie lubię tych pustych plaż po sezonie, tej transparentności przestrzeni bez tajemnicy, tej ciszy i groźnego pomruku wody i ryku bestii w czasie sztormu, tego ustawicznego memento moriżywiołu natury. To nie było dobre miejsce urodzenia i dorastania dla wojowniczki, dla nastolatki chcącej czerpać z życia garściami i bić się z życiem, skazujące na wielomiesięczne czekanie na pełen życia, barwny, głośny, żywiołowy i nieprzewidywalny sezon turystyczny, który na dwa miesiące odsuwał w cień sezon martwy, kojąc moją "chorobę morską". Nie utożsamiłam się z bohaterami wyspy, mimo że miałam do tego pełne prawo. Wybrałam grę w życie, które tak dobrze pokazał Ingmar Bergman w Siódmej pieczęci. Uciekłam z „wyspy” na „stały ląd” z jego "wojnami". To dlatego z dystansem weszłam w świat powieści, jedynie przyglądając się z zaciekawieniem tym, których taki świat fascynuje i w którym się odnajdują, przybywając do niego w sensie fizycznym. Zostając na stałe. W sensie metaforycznym mam swoją wyspę. To książki. Moje antidotum na martwy sezon. No i proszę, co może być przyczyną miłości do książek, a co uświadomiła mi ta powieść! Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki. http://clevera.blox.pl/2015/11/Ksiezyc-Mysliwych-8211-Katarzyna-Krenz-Julita.html https://www.facebook.com/dobreksiazkimag/?fref=ts http://www.dobreksiazkimag.pl/?p=28219 Tomasz Wojciechowski, Zło opowiadane półgłosem Fascynacja autorek filmową twórczością Bergmana i Tarkowskiego zaowocowała oszczędną w słowa prozą budującą w wyobraźni czytelnika plastyczne obrazy miejsc i zdarzeń... Powieść duetu autorek – Katarzyny Krenz i Julity Bielak, pełna jest odniesień kulturowych – filmowych, muzycznych i literackich. Nawiązania do twórczości Krzysztofa Komedy, Wiesława Myśliwskiego, Karen Blixen, ale przede wszystkim Ingmara Bergmana, stanowią nie tylko przerywnik, ale także budują napięcie i stanowią trop we mgle wyspiarskiej rzeczywistości na drodze do rozwiązania zagadki. Na czytelnika co rusz czekają pułapki zastawione przez autorki, które bawiąc się formą, wciągają go w swoistą grę w tworzenie fabuły, miejsc i postaci. Dzięki temu miejsce akcji – wyspa Sylt u wybrzeży Półwyspu Jutlandzkiego, stopniowo odsłania swoje tajemnice a każda kolejna strona powieści przynosi nowe elementy fabularnej układanki. Opowiadana historia – niczym partia szachów i teatrzyk marionetek, powolna, fascynująca, mroczna i niepokojąca, wciąga niczym zimny, jesienny sztorm Morza Północnego. Pierwsze wrażenie po lekturze kilkudziesięciu stron bynajmniej nie zwiastuje większej głębi – ot historia jakich wiele w licznych kryminałach skandynawskich. Wydarzenia burzące spokojne, powolne i nudnawe życie mieszkańców wyspy, galeria typowo wyglądających postaci. Razem z mieszkańcami żegnamy lato, witamy sztormową jesień, zakładamy swetry i kurtki, by wyruszyć na spacer pustym i wietrznym brzegiem morza i stopniowo odkrywać tajemnice mieszkańców. Żyją oni w spokoju, niewiele mówią, a dni i lata płyną. I jak u Bergmana, ciągle przez autorki przywoływanego – czekają na nas obrazy szarych poranków i dni, pofalowanej tafli morza, codziennych zajęć mieszkańców, oszczędne dialogi. Jednocześnie z każdą stroną zagłębiamy się we mgle fabuły, dzięki retrospekcjom elementy układanki powoli znajdują swoje miejsce, postaci zaczynają żyć własnym życiem a za pozorami cichego spokojnego miasteczka okazują się mieszkać demony przeszłości. Poszczególne historie bohaterów odsłaniają powoli swoje tajemnice, zaczynają się zazębiać, a ich życie zmienia się tworząc jedną wspólną, pełną emocji historię, prowokującą ich do przemyśleń i głębokich zmian w swoim życiu. W główny nurt opowieści wplecione są epistolarne przerywniki, w których dwie korespondentki tworzą dodatkowe tło, drugą płaszczyznę, snutą niejako obok głównego nurtu fabuły, kreującą przestrzeń i klimat dla zdarzeń, stanowiącą swoiste dopowiedzenie rzeczywistości, ożywiającą wyobraźnię czytelnika i kierującą ją na nowe tory. I znowu na myśl przychodzi Ingmar Bergman i jego sposób tworzenia wizualnej opowieści, gdy następuje przenikanie rzeczywistości i pozarzeczywistości, pobudzające wyobraźnię, odkrywające zadziwiające koleje losu, niczym tytułowy księżyc kształtujący przypływyw i odpływy morza. Te listy to oczywiście precyzyjnie zaplanowana i wyreżyserowana mistyfikacja i gra pozorów, skonstruowana jako komentarz, zmuszający nas, byśmy cierpliwie zaczekali na ciąg dalszy powieściowej intrygi. misterna, złudna i niepokojąca opowieść Misterna, złudna i niepokojąca opowieść miesza w sobie historie niczym gawędy z portowych tawern i pełen tajemnic kryminał, inspirowany twórczością autorów skandynawskich. Niczym pieśń Komedy o wielu liniach melodycznych skrywa ona w sobie sekretne wątki i mylne tropy, zagadkę kryminalną z mrocznymi tajemnicami wojny w tle, z głównym motywem – morzem – otaczającym zewsząd, silnym, niespokojnym, odkrywającym swoje tajemnice zgodnie z cyklem przypływów i odpływów i fazami Księżyca. Morze – niemy świadek wydarzeń, a jednocześnie bohater i pośrednio przyczyna zaskakujących epizodów budzących wyspę z jesiennego letargu. Katarzynie Krenz i Julicie Bielak udało się stworzyć słowami wyjątkowo plastyczne, filmowe kadry i nastrój budowany środkami iście bergmanowskimi, fascynującą wizję małej, wyspiarskiej społeczności, która pomimo swojego zżycia i otwartości, skrzętnie, w samotności ukrywa mniejsze i większe tajemnice. Na wyspie niczego nie można być pewnym, bo zmienia się i ona i jej mieszkańcy. Powraca przeszłość i nawet błahe sprawy nabierają wyjątkowego znaczenia. Na tej wyspie niczego nie można być pewnym, do końca… Ale tak naprawdę, mimo zagadek i mrocznych tajemnic, nie jest to klasyczny kryminał. Życie nie składa się przecież z samych łóamigłówek do rozwiązania, toczy się wielotorowo, swoim rytmem, ludzie piją kawę, idą na zakupy, robią konfitury z egipskich moreli. Nie czekając, aż wydarzy się coś, co naruszy ten porządek, po prostu żyją. Autorki pokazały, że się piecze, gotuje i robi tysiąc innych rzeczy, mimo, że Zło cały czas gdzieś się czai. Zło gdzieś tam jest, niemniej jest opowiadane półgłosem, bez hollywoodzkiej pompy i spektakularnych fajerwerków. Mimo tego, a może dzięki temu – wciąga, niczym fala przypływu. Strzeżcie się, nie da wam zasnąć. Jak Księżyc Myśliwych. http://bonito.pl/k-1366068-ksiezyc-mysliwych
Średnia ocena: 5,0 na bazie 3 ocen z 3 opinii Autor: Jonathan, data: 14.10.2015 17:17, ocena: 5,0 sztuka 3d Pełna filmowych obrazów. Czuło się klimat Bergmana, Tarkowskiego, a soundtrack ma jakby z Komedy. Wielka sztuka napisać powieść, którą się ogląda. Autor: Melania, data: 14.10.2015 17:15, ocena: 5,0 polecam, szczerze polecam Tajemnicza opowieść o człowieku, którego zabrało morze i kobiecie, która wciąż za nim tęskni. Rozwikłanie zagadki czy jego śmierć była przypadkiem nie należy do łatwych, ale determinacja dziennikarza – detektywa jest niezłomna. Bardzo klimatyczny, marzycielski kryminał z wątkami filozoficznymi, napisany obrazowo – filmowo, wyjątkowo. Czyta się doskonale. Autor: Kama, data: 14.10.2015 17:14, ocena: 5,0 przekonały mnie Krenz i Bielak zabierają nas swoją opowieścią na Wyspę Sylt – niemiecką niszę, gdzie każdy szuka siebie, swojej tożsamości, historii, spokoju i ukojenia. Refleksjom sprzyjają liczne listy autorek pisane w odległości wielu tysiące kilometrów, pokazujące żmudną pracę nad książką, która pociąga zachwyca, rozpływa i zabiera tam, gdzie prawdopodobnie nigdy nasze nogi ani wyobraźnia by nie postały. Recenzje uznane za najbardziej przydatne
polecam, super powieść, Himer 19 października 2015 Księżyc Myśliwych to kryminał który powstał przy blasku księżyca dzięki dwóm miłośniczkom kina i muzyki. Dzięki temu powieść ma niezwykły, skandynawski klimat, utrzymany konsekwentnie do ostatnich stron. Autorki świetnie połączyły historię Polski z historią pojedynczych ludzi. Niejednoznaczna, pełna, kunsztowna – po prostu niezwykła powieść filozoficzno-kryminalna. Tak! kopalnia, Krzysztof 19 października 2015 Uwielbiam kryminały, kocham ich moc odrywania od rzeczywistości i codziennych problemów. Często jednak natykam się na słabe, schematyczne powieści, które ktoś napisał albo dla frajdy albo dla pieniędzy, ale które tak naprawdę nic nie wnoszą i nie dają prawdziwych emocji czytelnikom. Dlatego tak kocham skandynawskich twórców. To jak potrafią tworzyć klimat jest niepowtarzalne. I właśnie podobną umiejętność tworzenia świata mają autorki Księżyca Myśliwych. To mnie w tej książce urzekło, inteligencja i umiejętność pisania. To czysta gra z czytelnikiem. Gra, której nie da się oddać walkowerem. mnie wciągnęła, Elana 21 października 2015 Moja przyjaciółka wciska mi zawsze kryminały mimo że wie, że nie lubię. Wkurza mnie w nich schemat i banał i mam wrażenie, że wszystkie tak samo się rozwijają i kończą. Ale tu rzeczywiście działo się więcej niż zwykle, było bardzo dużo filozofii i pociągająca gra fikcji z rzeczywistością. Zdecydowanie otworzyła mnie na ten gatunek. 3 listopada 2015
autor: Iwona Marczewska http://urodaizdrowie.pl/ksiezyc-mysliwych-recenzja We mgle otaczającej fryzyjską wyspę Sylt rozproszone są tajemnice i niedopowiedzenia. Zręczny narrator potrafi utkać z nich historię, która stanie się jedną z lepszych powieści ostatnich miesięcy na rynku wydawniczym. Dwie autorki, Katarzyna Krenz i Julita Bielak, poznały się w Internecie. Postanowiły stworzyć wspólną narrację i szereg postaci, których losy splatają się na wyspie otoczonej wodami Morza Północnego. Tak powstał „Księżyc myśliwych” – książka, która wydobywa z głębin znacznie więcej, niż życie wyrzuca na brzeg. Eva Waltzer rozpoczyna swój dzień od samotnie wypijanejkawy. Zawsze ten sam stolik w barze u Johannesa, ten sam rytuał i spokojna rezygnacja, z której powoli przechodzi w etap pogodzenia się ze stratą. Jej mąż Thomas, wybitny oceanolog, zaginął podczas sztormu. Córka Sophie wyjechała na studia medyczne do Lubeki i kontakt zanikł. To jedna z historii tworzących fabułę. Rozglądając się po sali spostrzeżemy zajętego szkicowaniem Vincenta, małomównego, nieco zszarpanego życiem matematyka, który uciekł z rodzinnej Francji pozostawiając niedokończone sprawy. Obok niego Rose, młoda Angielka, porzucona przez kochanka i w ciąży, nie mająca gdzie i do czego wracać. Komisarz Kurt Herzog, wszystkowiedząca pani Bellitz i niewidomy właściciel baru – Johannes. Każde z nich na swój sposób samotne, a jednak zespolone w tej wyspiarskiej wspólnocie, w której każdy swobodnie dystansuje się i zbliża w takim zakresie, w jakim sam tego chce. Bar u Johannesa stał się na wyspie niczym punkt zborny, w którym każdy znajdzie dla siebie miejsce. Pozornie spokojne życie mieszkańców zburzy, niczym szkwał, seria wydarzeń, które rozsnują mgłę i ujawnią fakty popychające ich życie dalej, wbrew oporom. Widok obcych na wyspie, znanej z walorów turystycznych, nie dziwi. Jednak kiedy młody, nikomu nieznany chłopak trafia do szpitala ciężko pobity i traci pamięć, a w ślad za nim pojawia się na Sylcie rudowłosa Jasmine i tajemniczy Olivier, rozpoczyna się intensywna akcja. Jaki związek ma troje przyjezdnych z Evą Waltzer? Kim jest Olivier i dlaczego przedstawia dowody na to, że jej mąż Thomas nie zginął w wyniku sztormu? Czy wielkim zagranicznym koncernom mogło zależeć na czymś, co badacz odkrył? Czy córka Evy, Sophie, została wciągnięta w tę niebezpieczną rozgrywkę? Kolejne pobicia i włamania kładą cień podejrzeń na mieszkańcach wyspy. Równolegle do głównej akcji przebiegają motywy poboczne, którymi są poszczególne historie bohaterów, a wiele się w ich życiu na kartach tej powieści zmieni. Rozbieżne wątki splatają się w jedną całość, tworząc zagadkę kryminalną na najwyższym poziomie. Odmienne losy tak różniących się od siebie ludzi zaczynają układać jedną wspólną historię, pełną emocji, prowokującą czytelnika do przemyśleń, zmuszającą do porzucenia przeszłości i skupienia się na biegu życia. „(…) życie toczy się tylko tu, gdzie jesteśmy. Tęsknota za tym, co straciliśmy lub czego nigdy nie zdobędziemy, sprawia, że nie ma nas ani tu, ani tam. Jesteśmy – nigdzie.” Nostalgiczna i głęboka, poważna, zastanawiająca i porywająca lektura. Książka doskonała na jesień. http://wielkibuk.com/2015/10/23/ksiezyc-mysliwych-katarzyna-krenz-julita-bielak-recenzja/ Published on Oct 23, 2015 Wszystko zaczyna się w godzinie wilka, w tej najciemniejszej godzinie między nocą a jutrzenką. To godzina, w której najczęściej umierają ludzie, w której sen jest najmocniejszy, a w której koszmary potrafią ożyć z największą intensywnością. Wtedy na horyzoncie pojawia się morze. Najpierw jako ciemna, cieniutka nić, niemal niewidoczna, jednak im bardziej skupimy wzrok, im bliżej do poranka, tym bardziej rysuje się wyraźnie przed oczami. Tam, w oddali, dostrzeżemy również niewielką wyspę, która zdaje się wnosić znad morskiej toni. Jest jeszcze niewyraźna, dopiero powstaje jej zarys, tworzą ją słowa, obrazy z cudzej wyobraźni, te dobrze już znane i te, które dopiero narodzą się od nowa. Ale na razie to morze przyciąga nasz wzrok i wielki księżyc powoli zanikający na rozgwieżdżonym niebie. „Sól i powietrze. Zapachy. Bez kontekstu morza, bez jego rozległej przestrzeni, bez tej jedynej w swoim rodzaju zawsze dalekiej linii horyzontu nasz świat byłby o wiele uboższy, nie uważasz? Morza nigdy nie ujarzmisz, jest żywiołem nieokiełznanym, jak piszą poeci.” Morską opowieść, misterną, złudną, niepokojącą snują Katarzyna Krenz i Julita Bielak w swoim niezwykłym dziele „Księżyc Myśliwych”. Północne Morze, kino, muzyka, literatura i fikcyjna, fryzyjska wyspa Sylt to podstawa powieści, która miesza w sobie magiczne historie niczym z marynarskich tawern i pełen tajemnic kryminał, inspirowany skandynawskim gatunkiem. I jeszcze epistolarne przerywniki, w których niczym dwie dyrygentki wymieniają się korespondencją dwie pisarki. Zdaje się, że to właśnie one kreują jesienną Sylt, tak jak ich ukochany Ingmar Bergman tworzył swoje obrazy na wyspach Gotlandii. Przenikają do rzeczywistości poza rzeczywistością. Są prawdziwe i nieprawdziwe jednocześnie, tak jak prawdziwi i nieprawdziwi są ich bohaterowie i sama wyspa. Dwie płaszczyzny, wielu bohaterów i dwie sprawczynie literackiej fikcji, która mami i pobudza wyobraźnię, ożywia i odkrywa dziwności losu, tak jak ten tytułowy księżyc myśliwych, który wzejdzie na niebie. Nadeszła jesień na fryzyjską wyspę Sylt – czas sztormów, lodowatych wiatrów, czas grubych swetrów i koniec sezonu turystycznego. Na wyspie zostają sami swoi i kilkoro obcych, nieznajomych twarzy, którzy rozpoczną serię przedziwnych wypadków. Do szpitala trafia dotkliwie pobity chłopak, z wypaloną swastyką na ciele. Nie wie kim jest, nie wie po co przybył na Sylt, cierpi na amnezję i cudem uniknął śmierci. W tym samym mniej więcej czasie do miasteczka zawita tajemniczy reporter o wielu nazwiskach i rudowłosa dziewczyna, szukająca swojego ukochanego i przyjaciółki. Do wszystkich powraca przeszłość – wypadek na łodzi i śmierć jednego z mieszkańców. Rozpoczyna się śledztwo, które prowadzi spragniony wrażeń komisarz Kurz Herzog i wkrótce otrzymuje swój wymarzony dreszczyk emocji. Wszystko się na Sylt łączy, a wydarzeniom przygląda się morska toń, w której głębinach być może znaleźć można odpowiedź na wszystko, bo jak mówi jeden z bohaterów, morze chowa sekrety, jakby chciało być wieczną szaradą. Katarzynie Krenz i Julicie Bielak udało się stworzyć niezwykle fascynującą wizję małej, morskiej społeczności, która pomimo swojej bliskości, wzajemnej otwartości roztacza wokół sekretny urok mniejszych i większych tajemnic ukrytych w samotności. Wszystko jest tutaj pozorne, ukryte. Na Sylt nie można być niczego pewnym, bo tak jak okalające ją morze, wyspa zmienia się i tak samo jej mieszkańcy. Dynamika jest tutaj przedziwna, odpowiada jakimś zasadom niekoniecznie lądowym, bo każdy krok to stąpanie po dnie i trzeba być świadomym, że wielka głębia czeka i w każdej chwili może pochłonąć. Wystarczy moment nieuwagi. Napięcie jednak narasta, bo wschodzi księżyc, który swoim przejmującym światłem odsłoni wszelkie tajemnice, zerwie z twarzy maski, które noszą bohaterowie. Powróci przeszłość i nawet sprawy błahe nabiorą większego znaczenia. „Księżyc Myśliwych” Katarzyny Krenz i Julity Bielak jawi się niczym morska pieśń, snuta rapsodia o wielu liniach melodycznych, która skrywa w sobie różnorodne tematy, sekretne wątki i mylne tropy, a której głównym motywem jest morze. Morze jako bohater, morze jako niemy świadek, morze jako punkt odniesienia. W końcu: jak ktoś mieszka na wyspie, to morze jest wszędzie. Wszędobylskie, wiecznie obecne, silne i niespokojne, pozornie ułagodzone, które potrafi pochłaniać i hipnotyzować. Od morza wszystko się tutaj zaczyna i wszystko się na nim kończy. Jego przypływach i odpływach, które sterują ludzkim losem, na tarczy księżyca, który odbija się w ciemnej toni, na mieszkańcach Sylt, którzy próbują stąpać po jego dnie, wiecznie czujni, opętani szumem fal. To powieść pełna wyrafinowanych odniesień, perełek kulturowych – filmowych (Bergman, Bergman i jeszcze raz Bergman w każdym zdaniu), muzycznych (Krzysztof Komeda) czy literackich (Susan Sontag, Wiesław Myśliwski, Truman Capote, czy Karen Blixen), które same w sobie stanowią trop. To gra i zagadka, autorska partia szachów, zabawa mistrzyń marionetek, która wciąga i nęci, wykorzystuje tak bohaterów, jak i czytelników. Fascynująca, mroczna i niepokojąca tak jak zimne, północne morze opływające brzegi fikcyjnej wyspy. *Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem ZNAK. https://www.youtube.com/watch?v=m8fdzz0qN3Y&feature=youtu.be ...zapraszam Was na pewną wyspę na morzu Północnym - pyszna powieść "KSIĘŻYC MYŚLIWYCH" Katarzyny Krenz i Julity Bielak od Wydawnictwa ZNAK i KONKURS :) znak.com.pl http://merlin.pl/Ksiezyc-mysliwych_Katarzyna-Krenz-Julita-Bielak/browse/product/1,1696472.html?place=suggest
Lena Zabłocka (2015-10-14) super na jesienne wieczory Ocena 5 na 5 Bardzo ambitna, marzycielska opowieść o tęsknocie, miłości nieskończonej i wierności do ludzi, do krajobrazów. W ramach kryminału autorki stworzyły filozoficzny esej o istocie życia, jego sensie i wartościach. To taka powieść, która zostaje w człowieku. http://www.empik.com/ksiazki,31,s?q=ksi%C4%99%C5%BCyc+my%C5%9Bliwych&ac=true&qtype=basicForm
Niusia Dodano 08.10.201 4/5 mnie autorki przekonały Długo zastanawiałam się, co napisać o tej książce. Jej niezwykłego klimatu po prostu nie da się opowiedzieć w kilku słowach. Świetnie przemyca nie tylko ciekawą historię obyczajową, ale też mnóstwo ciekawych informacji kulturalnych świata i Polski. Ogrom ciekawych wniosków filozoficznych. Książka misternie skonstruowana, dopracowana w każdym szczególe i to się czuje i dzięki temu czyta wyśmienicie. Czy ta recenzja była przydatna? TAK (0) NIE (0) Elena Dodano 08.10.2015 4/5 bajka Baaardzo ambitna pozycja, której autorki postawiły sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Mnie ta powieść ukołysała, dała odetchnąć, pochłonęła w czeluściach bardzo intrygującej opowieści o losach ludzi, którzy się gdzieś zgubili i inni próbują ich odnaleźć. Misterna konstrukcja fabularna broni się stylem, pomysłowością i inteligencją autorek, pięknie pokazaną w listach, które między sobą wymieniały podczas pisania powieści, a które są umieszczone w powieści i świetnie dopełniają fabułę. Czy ta recenzja była przydatna? TAK (0) NIE (0) Gandalf Dodano 08.10.201 5/5 moon walk Obecna październikowa pełnia Księżyca nosi nazwę Księżyc Myśliwych. Tak określili ją m.in. indiańscy myśliwi, którzy korzystali z poświaty rzucanej przez olbrzymi Księżyc w pełni podczas nocnych polowań. To do Księżyca Myśliwych wznosili dziękczynne modły za gromadzone zapasy pożywienia na zimę. ,,Księżyc Mysliwych” to też tytuł najnowszej powieści jesiennej Znaku. To dość obszerna powieść, która wymaga skupienia, czasu i wyobraźni, która zdecydowanie rozwinie się pod wpływem tej ksiązki. ,,Księżyc” wpłynie też znacznie na filozofię życia, którą dotąd wyznajemy. Dużo tu Bergmana, klimatu, marzeń. Wyjątkowa pozycja. Czy ta recenzja była przydatna? TAK (0) NIE (0) http://www.granice.pl/ksiazka,ksiezyc-mysliwych,3789286
mucka Przeczytane:2015-10-08, Ocena: 4, Na półkach: Przeczytałem,Mam, Trzeba uważać z tą powieścią. Na każdym kroku czyhają pułapki autorek, które bawią się z nami w intrygującą grę. Grę w fabułę i jej tworzenie. Grę w literaturę i jej istotę. Zabawę w tworzenie powieści. Jestem zaskoczona formą, spodziewałam się standardowej historii o ludziach mieszkających na wyspie, a wyspy mają w sobie coś tajemniczego, lubię tajemnice, więc tym tropem sięgnęłam po powieść. A tu kompletne zaskoczenie. Na plus skomentuj | link do opinii Kolonialna Przeczytane:2015-10-08, Ocena: 5, Na półkach: Przeczytałem, Czytając tę książkę co jakiś czas musiałam sobie sprawdzać, czy zapisane przez autorki informacje są prawdziwe czy fikcyjne. W opowieść wpadłam jak we mgłę, błądziłam, miejscami wytrącałam się myślami w swoje wspomnienia, tajemnice które skrywam, ludzi, którzy odeszli albo których porzuciłam i miejsca, gdzie byłam na dłużej lub tylko na chwilę. Książka, która przynosi za sobą mnóstwo refleksji skomentuj | link do opinii Gertaruda Przeczytane:2015-10-08, Ocena: 5, Na półkach: Przeczytałem,Mam, Podczas pełni Księżyca magia działa bardzo silnie, dlatego to odpowiedni czas na najpotężniejsze zaklęcia! Coś na wzór zaklęcia rzuca na nas ,,Księżyc Myśliwych", którego po prostu nie da przestać się czytać. Książka wymaga skupienia, bo wiele w niej filozoficznych zagwostek, których rozwiązanie płynie do nas wraz z kolejnym przypływem i odpływem morskich fal. Poetycka, marzycielska, dla ludzi z duszą. Polecam Ostrygi i wręcz przeciwnie Powieść dla ludzi kulturalnych. Bergman, Bergman, Bergman, w ogóle klasyka kina, klasyka literatury oraz to, co jednak wypada znać, jeżeli należy się do wymierającego gatunku, który uważa, że jeszcze coś wypada lub nie wypada. Filozofia, zabytki, muzyka. Jeśli coś lekkiego do słuchania na lotnisku to Sassetti, Bollani, Einaudi. Kuchnia to też kultura! Elegancja-Francja. L'hors d'oeuvres. Ostrygi najlepiej otwierać nożem od Sabatiera, mogą być też amerykańskie bostony od Dextera Russella. Następnie ostrygi spijamy. La calva od Boularda. Croque-monsieur z beszamelem na maśle, szczyptą muszkatu i gałązką tymianku, do tego niezbyt drogi (bo w końcu chodzi o prawdziwie dobry smak, a nie zwykły snobizm) riesling Louis Guntrum z Hesji o wyczuwalnym aromacie zielonego jabłka, cytrusów i gruszki. A jak piwo, to do niego tylko Harzer Käse. Nie wiem, czy to wszystko w ogóle istnieje, czy to taki postmodernistyczny żart. W każdym razie ja otwieram ostrygi wyłącznie tłukiem pięściowym z epoki kamienia łupanego. A kultura wyższa przyprawia mnie o lęk wysokości. Poza tym czuję się jak na teście, który co chwilę oblewam. (Chociaż, tak przy okazji, Listy do pani Z. napisał Brandys, a nie Dygat.) Miejsce akcji to Sylt – fryzyjska wyspa dla bogatych Niemców. I ogólnie jest europejsko i światowo. Wysmakowany język, żadnych, broń Boże, wulgaryzmów, cudowne opisy morza, nieba, pogody, uczuć... Interesująca konstrukcja całości. Ale żeby nie było zbyt staroświecko, to także gra z popularną konwencją. Nie będzie pewno zaskoczeniem, że jest to „miękki”, niepatriarchalny kryminał, bo teraz to się nosi. „Postmodernistyczny eklektyzm na granicy gry pozorów, czarnego humoru i autotematyzmu”, jak czytam w części autotematycznej. Jak kryminał, to musi być i zło. Też niezaskakujące – wielkie, bezwzględne i chciwe korporacje, zanieczyszczenie środowiska i neonaziści. Do intrygi można mieć rozmaite zastrzeżenia, ale skoro jest to postmodernistyczny eklektyzm na granicy gry pozorów, to chyba nie wypada. Najważniejsze, że zmusza ona bohaterów do poruszania się i kontaktowania ze sobą, bo w przeciwnym razie zapewne jedynie kontemplowaliby oni przyrodę, tajemnice egzystencji i uroki kuchni. Sama się sobie dziwię, ale bardzo mi się ta powieść spodobała. Jest w niej COŚ poza słowami, z czym niekiedy jednak dobrze jest poobcować, choć bezpieczniej jest tego nie nazywać. To jest właśnie piękne w literaturze, że czasami podoba się to, co się nie podoba. I to powinien być największy komplement dla autorek. http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/czytaj-dalej/20151014/czytelnia-kingi-dunin |
O książce piszą:Kliknij tutaj, aby edytować. Archiwum:
Maj 2017
Categories
Wszystkie
|